James Eloise - Wiele hałasu o miłość , CZYTADEŁKA, mix ROMANSE 300 stron ów(1)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Eloise JamesWiele ha�asu o mi�o��Przek�adBarbara Jab�o�ska1Wrzesie� 1816 Holbrook Court, siedziba ksi�cia Holbrookapobli�uSilchester, po�udniu w poKonie na biegunach ju� przys�ano. Wstawi�em je do pokoju dzie ci�cego, niech wasza wysoko�� sam raczy zobaczy�. Ale dzieci ani �ladu. Rafael Jourdain, ksi��� Holbrook, odwr�ci� si� od kominka. Co� w g�osie kamerdynera, jaka� rezerwa, zdradza�a niezadowolenie. Mo�e raczej nale�a�oby powiedzie�, �e ton Brinkleya odzwiercied la� z�y humor ca�ej, do�� ju� wiekowej s�u�by, niezbyt zachwyconej perspektyw� opieki nad czterema dziewczynkami. Do licha! Prze cie� wcale si� o nie nie doprasza�. - Konie na biegunach? - spyta� kto� przeci�gle z g��bi fotela po prawej stronie kominka. - �wietny pomys�, Rafe. Niech kocha ne male�stwa od ma�ego przywykn� do wierzchowc�w! - Garret Langham, hrabia Mayne, wyci�gn�� r�k� z kieliszkiem ku gospo darzowi. Czarne, k�dzierzawe w�osy mia� przera�liwie potarga ne. Jego s�owa tchn�y arogancj�, a spos�b bycia ledwie maskowa� wzbieraj�c� si� w nim irytacj�. Rafael wiedzia�, �e to nie on jest po wodem z�o�ci przyjaciela, po prostu w ci�gu ostatnich paru tygodni Mayne'a nie odst�powa�y troski. - Twoje zdrowie, papciu ma�ych amazonek! - doda� hrabia i wys�czy� ostatnie krople. 5- Id� do diab�a - odpar� Rafe, ale bez wrogo�ci. Mayne by� w tej chwili niezno�nym towarzyszem ze swymi jadowitymi komen tarzami i czarnym humorem. Mo�na si� jednak by�o spodziewa�, �e z�y nastr�j, zawiniony przez pewn� dam�, kt�ra da�a mu kosza, z czasem minie. - Po co a� tyle koni na biegunach? - spyta� hrabia. - W pokoju dzieci�cym zazwyczaj bywa jeden. - Niedu�o wiem o dzieciach. - Rafe poci�gn�� spory �yk bran dy - ale nazbyt dobrze pami�tam, �e z bratem zawsze bili�my si� o zabawki, wi�c kupi�em cztery. Na kr�tko zapanowa�a cisza. Mayne zastanawia� si�, czy powie dzie�, �e widocznie Rafe nadal t�skni za zmar�ym pi�� lat temu bratem. W ko�cu zrezygnowa�; m�czy�ni nie lubi� �zawych wspo mnie�. Rzek� tylko; - Niepotrzebnie je psujesz. Wi�kszo�� opiekun�w wola�aby trzy ma� sieroty jak najdalej od siebie. Nie s� przecie� twoimi krewnymi. - �adne zabawki nie zmieni� tego, co si� sta�o. - Rafe wzruszy� ramionami. - Brydone powinien by� dwa razy pomy�le�, nim do siad� narowistego ogiera. Rozmowa zaczyna�a niebezpiecznie zbacza� w stron� uczu�, a Mayne wola� tego unikn��. Wsta� z fotela. - Rzu�my okiem na te koniki. Nie widzia�em ich od lat. - Ch�tnie. - Rafe odstawi� szklank� na st�; dno g�o�no stukn� �o o blat. - Brinkley, kiedy dziewczynki przyjad�, zaprowad� je na g�r�. B�d� na nie czeka� w pokoju dzieci�cym. Kilka chwil p�niej stali obydwaj w du�ym pokoju na pi�trze. Pomieszczenie wygl�da�o niczym sklep z zabawkami przy Bond Street. Cztery z�otow�ose lalki siedzia�y dumnie na �awce, obok ka�dej z nich sta�o ��eczko i stoliczek, a na blatach stolik�w - pu de�ka z figurkami na spr�ynach. Cztery konie na biegunach, kt� rych grzywy i ogony zrobiono z prawdziwego w�osia, kr�lowa�y po�rodku pokoju. Si�ga�y m�czyznom niemal do pasa. - O Bo�e-st�kn�� Mayne. Rafe tr�ci� stop� jednego z koni, kt�ry zako�ysa� si� w ty� i w prz�d na drewnianej posadzce. Pulchna kobieta w bia�ym fartuchu wyj rza�a zza drzwi prowadz�cych do pokoju obok. 6- Ach, to wasza wysoko��? Wci�� czekamy na dzieci. Chce pan mo�e zobaczy� nowe s�u��ce? - Oczywi�cie, pani Beeswick. Cztery m�ode nia�ki wesz�y za ni� do pokoju. - To Daisy, Gussie, Elsie i Mary, wszystkie ze wsi. Chcia�yby si� zatrudni� we dworze. Wprost nie mo�emy si� doczeka� naszych anio�eczk�w! Nia�ki stan�y po obu jej bokach i dygn�y z u�miechem. - O Bo�e! - st�kn�� powt�rnie Mayne. - Nie wystarczy jedna? - Dlaczego? My z bratem mieli�my trzy. - Trzy?! - Dwie zajmowa�y si� nim, odk�d jako siedmiolatek zosta� ksi� ciem, a jedna mn�. - Ale� to absurd! - parskn�� Mayne. - Kiedy ostatni raz widzia�e� ich ojca? - Do�� dawno temu. - Rafe wzi�� do r�ki jedno z pude�ek i na cisn�� je. Figurka wyskoczy�a z g�o�nym trzaskiem. - Uzgodnili �my wszystko listownie. - I nigdy nie widzia�e� dziewczynek? - Nigdy Od lat nie by�em w Szkocji, a Brydone przyje�d�a� tu wy��cznie na wy�cigi w Ascot czy Silchester i czasami w Newmarket. Prawd� m�wi�c, obchodzi�y go tylko konie. Nawet nie pomy �la� o umieszczeniu potomstwa w spisie par�w Debretta. Oczywi �cie, skoro mia� same c�rki, nie by�o kwestii dziedziczenia. Maj�tek dosta� si� dalekiemu kuzynowi. - W takim razie po c�, u licha... - Mayne spojrza� na pi�� kobiet pod �cian� i zamilk�. - Poprosi� mnie o to. - Rafe zn�w wzruszy� ramionami. - Nie waha�em si�. Rzecz jasna, Monkton bardziej by si� nadawa�, ale w zesz�ym roku umar� i Brydone chcia�, �ebym go zast�pi�. Kto by pomy�la�, �e ko� go zrzuci? Chocia�, oczywi�cie, to nie by�o roz s�dne wsi��� na tego ogiera. - Nie s�dz�, �eby� si� nadawa� na ojca. - Nie umia�em mu odm�wi�. Z moim maj�tkiem mog� wycho wa� tyle dzieci, ile mi si� zamarzy. Pr�cz tego Brydone zrewan�o wa� mi si� Szpakiem. Nie musia� tego robi�, ale i tak przys�a� mi 7go potem ze Szkocji. Nikt by nie wzgardzi� takim koniem w swojej stajni. - Czy Szpak jest mo�e potomkiem Wybra�ca? - Owszem, to brat Srokacza. Najlepsze konie ze stajni Brydone'a pochodz� w�a�nie od Srokacza i tylko one w ca�ej Anglii wywodz� si� w prostej linii od niego. Mam nadziej�, ze Szpak wygra przy sz�oroczne derby, nawet je�li jest po Wybra�cu, a nie po Srokaczu. - Co si� stanie z potomstwem Wybra�ca? - spyta� Mayne z za ciekawieniem, jakie budzi�y w nim jedynie rozmowy o koniach. - Na przyk�ad z Figlarzem? - Jeszcze nie wiem. Oczywi�cie stajnie nie by�y cz�ci� majora tu. M�j sekretarz zaj�� si� sprawami spadkowymi. Konie Brydone'a przypadn� c�rkom, b�d� zatem m�g� wystawi� je na aukcj�, a pie ni�dze z�o�y� w depozycie. Dziewczynki musz� kiedy� otrzyma� posagi. Dziwi mnie, �e Brydone nie pomy�la� o tym. - Je�li Figlarz b�dzie na sprzeda�, kupi� go, cho�bym mia� zap�a ci� kilka tysi�cy. To by�by najlepszy nabytek dla mojej stajni. - Masz racj� - przytakn�� Rafe. Mayne wybra� naj�adniejsze spo�r�d odlanych z �elaza konik�w, tak �e ka�dy ekwipa� ci�gn�a wspania�a para, i ustawi� je rz�dem na gzymsie kominka. - Popatrz, te s� pi�kne! Niech tylko twoje wychowanki je zo bacz�, a raz dwa przestan� t�skni� za Szkocj�. Szkoda, �e nie ma mi�dzy nimi �adnego ch�opca. Rafe ledwie raczy� na niego spojrze�. Mayne by� jednym z jego najbli�szych przyjaci�, ale tym razem nie rozumia� go zupe�nie. Wi�d� wygodne i bezpieczne �ycie, nie wiedzia�, czym jest �al po stra cie ukochanej osoby. Za to Rafe zna� to uczucie a� za dobrze. Zdawa� sobie spraw� z tego, �e w przytulnym pokoju dzieci�cym mo�na si� czu� bardzo samotnym. �elazne koniki nic tu nie pomog�, cho�by kupi� ich nie wiem ile. Zabawki nie wskrzesz� zmar�ego ojca. - Nie przypuszczam, �eby�... Drzwi za nimi si� otworzy�y. Rafe zamilk�. Brinkley wkroczy� do pokoju znacznie �wawiej, ni� by�o to w je go zwyczaju. Nie ka�dego dnia mo�na swego pana zaskoczy� tak� nowin�. 8- Mam zaszczyt zaanonsowa� panny Essex: Tess, Imogen, Annabel Josephine! A potem nie m�g� si� powstrzyma�, �eby nie dorzuci�, chocia� prawda by�a a� nadto oczywista: - Dzieci przyjecha�y, wasza wysoko��!2bawili si� zabawkami - to by�a pierwsza rzecz, jak� Teresa Essex zauwa�y�a po przybyciu do tego domu. Zabawkami! Spo strze�enie pasowa�o do wszystkiego, co o nich s�ysza�y: cherlawe typy kt�re nigdy nie dorosn� i dr�� z zimna przy byle podmuchu wiatru. Mimo wszystko byli jednak m�czyznami, cho�by nawet i w angielskim wydaniu. Odk�d sko�czy�a szesna�cie lat, wiedzia�a, �e m�czy�ni mog� rozmaite rzeczy traktowa� jak zabawki. Rzuci�a wi�c okiem na Josie, dotkn�a ramienia Imogen i ustawi�a siostry rz�dkiem. Annabel sta�a ju� tam, gdzie nale�a�o, z nieco pochylon� g�ow�, �eby lepiej uwydatni� po�ysk z�ocistych jak mi�d w�os�w. Widok ca�ej ich czw�rki wywar� na Anglikach jeszcze wi�ksze wra�enie ni� to, do kt�rego ju� si� przyzwyczai�y Gapili si� na nie bez s�owa! Co za brak wychowania! W dodatku nie byli wcale wy sokimi, bladymi osobnikami, jakich si� spodziewa�a. Jeden z nich, ubrany jak z �urnala, mia� na g�owie istne k��bowisko czarnych k� dzior�w. Zapewne jaka� modna fryzura, cho� wcale nie przypomi na� dandysa. Wyczuwa�o si� w nim co� niebezpiecznego, a dandysi tacy nie bywaj�. Drugi, wysoki i t�gawy, z grzyw� kasztanowatych w�os�w tu� nad czo�em, wygl�da� na samotnika. - Chcia�abym przeprosi�... - zabra�a w ko�cu glos, skoro wszyscy milczeli - �e przerywamy panom pilne zaj�cia. - Stara�a si� m�wi� swo bodnie, chc�c da� do zrozumienia, �e nie s�jedynie �adnymi szkockimi dziewcz�tami, kt�re mo�na upchn�� gdzie� w tylnych pokojach i zigno rowa�. Wko�cu by�y damami. Nawet, je�li nosi�y niemodne suknie. 9AnglicyJeden z Anglik�w, elegant, sk�oni� si� i zbli�y� do nich. - Co za urocza niespodzianka, panno Essex. Mi�o mi pozna� wszystkie cztery siostry. Jego ton by� nieco dziwny, jakby powstrzymywa� �miech, lecz uca�owa� jej d�o� jak prawdziwy d�entelmen. Drugi m�czyzna otrz�sn�� si� gwa�townie niczym pies, kt�ry wyskoczy� z ka�u�y, i r�wnie� do nich podszed�. - Przykro mi z powodu mego niedopatrzenia. Jestem Rafe Jourdain, ksi��� Holbrook. Obawiam si�, �e b��dnie oceni�em wasz wiek. - Nasz wiek? - Tess unios�a lekko brwi, nim zrozumia�a, o co chodzi. - Czy�by panowie my�leli, �e jeste�my dzie�mi? Rafe przytakn�� i z�o�y� kolejny uk�on ze swobod� kogo�, kto przez ca�e �ycie obraca� si� w najwy�szych sferach. Nawet je�li, pozornie, nie dba� o fryzur�. - Serdecznie przepraszam. S�dzi�em, �e chodzi o ma�e dziew czynki. - Ma�e? Mieli nas panowie za niemowl�ta? - Tess dopiero teraz dostrzeg�a piastunk�, cztery nia�ki w bia�ych fartuchach, konie na biegunach i lalki. - Czy papa nie powiedzia�... Urwa�a nagle. Oczywi�cie, �e nie! M�g� z nimi rozmawia� o tym, ile lat ma Szpak, o galopie Figlarza albo co Mi�o�nica lubi jada� przed wy�cigami, ale o wieku w�asnych c�rek na pewno nie wspo mina� ani s�owem. Rafe uj�� j� za r�k� i u�miechn�� si�, a Tess, mimo urazy, poczu�a mi�e wzruszenie. - Co za g... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • red-hacjenda.opx.pl