Jajo Gryfa, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
+gryfin01-02+POWIE��Michael SwanwickJajo Gryfa (1)(Gryffin's Egg)Prze�o�y� Andrzej Pie�kowskiMichael Swanwick zadebiutowa� w 1980 roku. Szybko sta�si� jednym z najpopularniejszych i najbardziej uznanychm�odych pisarzy dekady. Kilka razy dociera� do fina�uNebuli, World Fantasy Award i John W. Campbell Award. Jegodzie�a zdoby�y Theodore Sturgeon Award, a tak�e nagrod�czytelnik�w Asimov's Magazine. Za entuzjastycznie przyj�t�przez krytyk�w powie�� "Stations of the Tide" uda�o mu si�otrzyma� Nebul�. Mieszka w Filadelfii wraz z �on� MariannePorter i synem Seanem.We wspania�ej i zawik�anej mikropowie�ci "Jajo Gryfa"Swanwick zabiera nas na Ksi�yc. Naszkicowany jego pi�rem,jest zaskakuj�cym miejscem: to ogromny kompleks przemys�owyosza�amiaj�cy wielko�ci� i stopniem z�o�ono�ci, gdzieprzeprowadzane s� tajne eksperymentalne projekty nowychtechnologii. Skomplikowane ksi�ycowe spo�ecze�stwo kierujesi� w�asnymi specyficznymi zwyczajami. Spo�ecze�stwo towkr�tce b�dzie musia�o stawi� czo�o dziwnej iniespodziewanej gro�bie, nie tylko mog�cej sprowadzi�zag�ad� na siebie, ale tak�e trwale zmieni� ca�� ludzko��...lub zniszczy� j� na zawsze.Ksi�yc? To jajo gryfa,Co si� wykluje w jutrzejsz� noc.Wielki ten czas przyniesieDla ma�ych ch�opc�w zachwyt�w moc.Skorupa p�knie i gryfPope�znie po nocnym niebie.Gdy ch�opcy b�d� si� �mia�,Dziewczynki zap�acz� pewnie.Vachel LindsayS�o�ce wyjrza�o zza g�r. Gunther Weil podni�s� d�o�w ge�cie pozdrowienia, po czym natychmiast zakry� ni�oczy, na chwil� chroni�c si� przed blaskiem, dop�kiwizjer jego he�mu nie spolaryzowa� si�.Przewozi� pr�ty paliwowe do kompleksu przemys�owegoChatterjee Crater, w kt�rym czterdzie�ci godzin przed�witem reaktor Chatterjee B osi�gn�� stan krytyczny,niszcz�c opr�cz siebie pi�tna�cie odleg�o�ciowychprze��cznik�w automatycznych i jeden przeka�nikmikrofalowy. Wytworzy� przy tym wystarczaj�ce przepi�cie,by uszkodzi� wszystkie fabryki w kompleksie. Na szcz�ciew projekcie przewidziano tak� mo�liwo�� i dlatego wchwili, gdy nad wy�yn� Rhaeticus wschodzi�o s�o�ce, sta�ju� tam nowy, gotowy do w��czenia reaktor.Gunther jecha� na automatycznym pilocie, mierz�c odleg�o�� odBootstrap ilo�ci� �mieci wy�cie�aj�cych drog� przez MareVaporum. Blisko miasta szeregi zu�ytych i uszkodzonychmaszyn konstrukcyjnych sta�y w otwartej pr�ni, oczekuj�cna dalszy los. Dziesi�� kilometr�w dalej eksplodowa�ci�nieniowy transporter, rozrzucaj�c po okolicy cz�ciurz�dze� i gigantyczne d�d�ownice pianki uszczelniaj�cej.Na dwudziestym pi�tym kilometrze droga zn�w si� pogarsza�azawalona reflektorami i zdruzgotanymi �lizgaczamitransportowymi.Czterdzie�ci kilometr�w dalej stawa�a si� jednakczystym, prostym rozci�ciem w pokrywaj�cym wszystko pyle.Gunther rozwin�� map� topograficzn�, ignoruj�c g�osydochodz�ce z ty�u jego czaszki - pogaduszki innychkierowc�w oraz sygna�y bezpiecze�stwa, kt�reci�ar�wka regularnie wt�acza�a do przeka�nika w jegom�zgu.Gdzie� tutaj.Skr�ci� z drogi Mare Vaporum i wjecha� na terenpokryty nienaruszonym py�em.- Opu�ci�e� zaplanowan� tras� - powiedzia�a ci�ar�wka.- Odchylenia od przyj�tego planu s� dozwolone tylko przynagranym pozwoleniu twojego spedytora.- Ach, tak - g�os Gunthera zabrzmia� g�o�no w jegohe�mie stanowi�c jedyny realny d�wi�k w�r�d paplaninyduch�w. Wyszed� ze swojej ci�nieniowej kabiny.Uszczelniaj�ce warstwy skafandra skutecznie wszystkowycisza�y, nawet trzeszczenie szw�w w kontakcie z panuj�c�na zewn�trz pr�ni�.- Obaj wiemy, �e je�li nie przekrocz� za bardzoterminu, Beth Hamilton nie b�dzie si� czepia�, gdy si�troch� pow��cz�.Przekroczy�e� mo�liwo�ci j�zykowe tej jednostki -stwierdzi� g�os w jego g�owie.- W porz�dku, niech wi�c ci� to nie obchodzi. - Zr�cznymruchem zablokowa� prze��cznik transmisji radiowej zapomoc� kawa�ka kabla. G�osy w jego g�owie gwa�towniezamilk�y. By� teraz ca�kowicie odizolowany.- M�wi�e�, �e nie zrobisz tego wi�cej. - S�owatransmitowane tym razem bezpo�rednio do jego przeka�nikabrzmia�y g��boko i d�wi�cznie jak g�os Boga. - PrzepisyPi�tej Generacji wyra�nie wymagaj� utrzymywania sta�ej��czno�ci radiowej przez kiero...Nie marud�. To nudne.Przekroczy�e� mo�liwo�ci j�zykowe...Och, zamknij si� wreszcie. - Palec Gunthera w�drowa�w�a�nie po mapie, �ledz�c wykre�lon� poprzedniej nocy tras�:trzydzie�ci kilometr�w po dziewiczej ziemi, kt�rej nieprzemierza� dot�d �aden cz�owiek ani maszyna, a potem nap�noc do szosy na Murchison. Je�li dopisze mu szcz�cie,mo�e si� nawet uda by� w Chatterjee przed czasem.Wjecha� na ksi�ycow� r�wnin�. Po obu stronach zaoknami przep�ywa�y mijane ska�y. Przed nim powoli, prawieniedostrzegalnie wyrasta�y g�ry. Poza �ladami k�,kt�re pozostawia�a za sob� ci�ar�wka, nie istnia�o wzasi�gu wzroku nic, co �wiadczy�oby, �e ludzko��kiedykolwiek istnia�a. Panowa�a doskona�a cisza.Gunther �y� dla takich w�a�nie chwil. Wje�d�aj�c w t�czyst�, bezludn� pustk� do�wiadcza� wewn�trznego wzrostu- jak gdyby wszystko, co ogl�da�: gwiazdy, r�wnina,kratery i ca�a reszta, w jaki� spos�b stawa�o si� cz�ci�jego. Miasto Bootstrap by�o jedynie blakniej�cym snem,odleg�� wysp� na �agodnie faluj�cej powierzchni kamiennegomorza. Pomy�la�, �e nikt nigdy ju� nie b�dzie tu pierwszy.Tylko on.Pami�� podsun�a mu wspomnienie z dzieci�stwa. By�awtedy Wigilia i razem z rodzicami jecha� samochodem doko�cio�a na Pasterk�. Opadaj�ce w nieruchomym powietrzup�atki �niegu przykry�y znajome ulice Dusseldorfu obfit�warstw� najczystszej bieli. Ojciec prowadzi�, a on,przechylony przez oparcie przedniego siedzenia, wpatrywa�si� w zachwycie w ten spokojny, odmieniony �wiat. Panowa�adoskona�a cisza.Samotno�� budzi�a jego wra�liwo�� i wprowadza�a wnabo�ny nastr�j.Ci�ar�wka przebija�a si� przez t�cz� pastelowychszaro�ci, bardziej odcieni ni� barw, kt�re sprawia�ywra�enie, jakby co� jasnego i uroczystego kry�o si� podcienk� pow�ok� py�u. S�o�ce �wieci�o mu przez rami�,wyci�gaj�c do niesko�czono�ci cie� ci�ar�wki, gdy skr�ci�przedni� o�, �eby omin�� le��cy na drodze g�az. Prowadzi�bezmy�lnie, zauroczony surowym pi�knem przep�ywaj�cegokrajobrazu.Pos�uszny my�lom komputer w��czy� w jego g�owiemuzyk�. Wszech�wiat wype�ni� si� melodi� "Sztormowejpogody".*Zje�d�a� po prawie niezauwa�alnym stoku, gdy naglemanetki sterownicze zamar�y mu w r�kach. Ci�ar�wkazatrzyma�a si� i wy��czy�a silnik.- Do diab�a z tob�, krety�ska maszyno! - warkn��. - Coci nie pasuje tym razem?- Teren przed nami jest nieprzejezdny.Gunther trzasn�� pi�ci� w desk� rozdzielcz�, a�le��ce na niej mapy zata�czy�y w powietrzu. Teren przedpojazdem by� r�wny i lekko pochy�y. Wszelkie elementyzr�nicowania powierzchni eony temu zd�awi�a eksplozjaMare Imbrium. Nic trudnego. Kopniakiem otworzy� drzwi iwygramoli� si� na zewn�trz.Przed ci�ar�wk� rozci�ga�a si� drobna dolinkaksi�ycowa: w�ski, w�owaty r�w meandruj�cy w poprzekobranej przez niego trasy, kt�ry ka�demu natychmiastskojarzy�by si� z wyschni�tym korytem rzecznym. Podszed�bli�ej. R�w mia� pi�tna�cie metr�w szeroko�ci i by�g��boki maksymalnie na trzy metry. Wystarczaj�cop�ytki, by nie umieszczono go na mapach topo. Guntherwr�ci� do kabiny, bezg�o�nie zamykaj�c za sob� drzwi.- Zobacz, te zbocza nie s� bardzo strome. Ze sto razyby�em w gorszej sytuacji. Pojedziemy sobie wolniutko iostro�nie, OK?- Teren przed nami jest nieprzejezdny - odpar�aci�ar�wka. Prosz� powr�ci� na wst�pnie przyj�t� tras�.W g�owie gra� mu teraz Wagner. Tannhauser.Zniecierpliwiony kaza� mu si� wy��czy�.Skoro jeste� taki cholernie m�dry, dlaczego nigdy niechcesz s�ucha� zdrowego rozs�dku?Przygryz� warg� w z�o�ci, po czym zaraz potrz�sn��g�ow�.- Nie ma mowy. Powr�t oznacza�by dla nas ogromneop�nienie. R�w na pewno sko�czy si� kilkaset metr�wdalej. Po prostu jed�my wzd�u� niego, a� b�dziemy mogliodbi� w kierunku Murchison. Ani si� obejrzysz, jakzajedziemy na miejsce.*Trzy godziny p�niej uda�o mu si� w ko�cu dotrze� dodrogi na Murchison. Ca�y �mierdzia� potem, a ramionabola�y go od d�ugotrwa�ego napi�cia.- Gdzie jeste�my? - spyta� cierpkim g�osem. - Skasuj to -rzuci� zaraz potem, nim ci�ar�wka zd��y�a mu odpowiedzie�.Gleba ksi�ycowa nagle zmieni�a barw� na czarn�. To mog�aby� smuga wyrzutowa z kopalni Sony-Reinpfaltz. Jej dzia�oskierowane by�o prawie idealnie na po�udnie, unikaj�c w tenspos�b okolicznych fabryk. Dlatego odpady napotyka�o si� nadrodze jako pierwsze. Co oznacza�o, �e byli ju� blisko.Murchison stanowi�o niewiele ponad naznaczone �ladamik� wielu ci�ar�wek skrzy�owanie, gdzie prowizoryczniewzniesion� grobl� bieg�a pylista trasa oznaczona jedyniepojedynczymi ma�ni�ciami pomara�czowej farby naprzydro�nych kamieniach. W kr�tkim czasie Gunther min��seri� punkt�w orientacyjnych - by�y to smugi z fabrykHarada Industrial, Sea of Storms Manufacturing i KruppFunfzig. Zna� je dobrze. Dla wszystkich automatyk� robi�oG5.Obok przemkn�a lekka lora przewo��ca buldo�er,wzbi�a chmur� py�u, kt�ra opad�a r�wnie szybko jakdrobne kamienie. Kieruj�cy ni� zdalny zamacha� wpozdrowieniu chudym ramieniem. Gunther bezwiednieodwzajemni� gest zastanawiaj�c si�, czy by� to kto�znajomy.Teren woko�o by� skopany i zaorany, a g�azy usypane wniedba�e stosy. Gdzieniegdzie widnia�y, wci�ni�te w pr�gskalny, pojedyncze stacje obrabiarek i PlatformyAwaryjnego S...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]