Jak przegralem druga wojne swiatowa, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gene WolfeJAK PRZEGRAŁEM DRUGĽ WOJNĘ WIATOWĽ, I POMOGŁEM POWSTRZYMAĆ NIEMIECKĽ INWAZJĘ1 kwietnia 1938Wielce SzanownyPanie Redaktorze!Jako wieloletni prenumerator(od czasu zamieszkania w WielkiejBrytanii, cile bioršc) często z przyjemnociš stwierdzałem, że opróczzamieszczania szczegółowych opisów różnych "Nowych, logicznych ioryginalnych gier" projektowanych przez Waszych czytelników, udzielacierównież na swoich łamach miejsca obrazkom z życia miast i wsi, zwłaszczajeżeli majš co wspólnego z grami. Dlatego mam nadzieję, że relacja żprzygody, jaka mnie ostatnio spotkała i dzięki której zetknšłem sięosobicie nie tylko z panem W.L.S. Churchillem - jak Państwoniewštpliwie pamiętacie, dymisjonowanym ze stanowiska pierwszego lordaadmiralicji podczas Wielkiej Wojny za popieranie nieudanej WyprawyDardanelskiej i choćby z tego względu osoba interesujšcš dla wszystkichnas, zajmujšcych się strategicznymi grami planszowymi - lecz także ztaka znakomitociš, jak obecny kanclerz Rzeszy Niemieckiej Herr AdolfHitler.Wszystko to, jak Państwo się już zapewne domylili, zdarzyło się wzwišzku z wielkš wystawš w Bath, ale zanim zacznę swojš relację z tychniecodziennych wydarzeń (które niewiele osób mogło obserwować, jak sobiepochlebiam, z tak dogodnej pozycji jak ja), muszę wyjanić przynajmniejw ogólnym zarysie, bo szczegóły sš wyjštkowo skomplikowane, zasady gry wWojnę wiatowš opracowanej przez mojego przyjaciela Lansbury'ego iprzeze mnie. Jak wielu innych używamy jako planszy wielkiej mapy wiata.Stwierdzilimy, że wygodnie jest przykleić jš klejem do tapet na dużymarkuszu dykty i pokryć werniksem; tak przygotowana mapa umieszczona nadużym stole moim gabinecie służy nam znakomicie. Państwa walczšce poprzeciwnych stronach ustala się drogš losowania, a morskie, lšdowe ipowietrzne jednostki różnych rodzajów wojsk sš reprezentowane przezkolorowe kartoniki, ale przy okrelaniu charakteru tych jednostekwprowadzilimy nowš zasadę - niespotykanš, o ile wiem, w żadnej innejgrze. Polega ona na tym, że każdy z graczy może w dowolnej chwilizaproponować nowy rodzaj statku, broni palnej lub jakiejkolwiek innej,jeżeli wykaże jej prawdopodobieństwo (niekonieczne, proszę zauważyć, jejprzydatnoć, jeżeli okaże się nieprzydatna, jest to tylko jego strata) zwystarczajšca siła, żeby przekonać przeciwnika, może przezbroić częćswoich jednostek i zyskuje monopol na korzystanie z nowej -broni przeztrzy ruchy, po czym jego przeciwnik może zrobić to samo.W ten sposób gracz w Wojnę wiatowa naszego projektu musi wykazać sięnie tylko umiejętnociami strategicznymi, lecztakże wynalazczociš i sztukš przekonywania.Tak się złożyło, że spędzilimy z Lansbury'm większoć ubiegłej zimyna przygotowaniu gry i ustalaniu zasad ruchu jednostek. Obaj mamy sporedowiadczenie w grach tego rodzaju i wiedzšc o zamieszaniu i niesnaskachczęsto powodowanych przez niedokładne omówienie w przepisach sytuacji,które mogły się wydawać nieistotne, ustalalimy nasze reguły z niezwykłšskrupulatnociš. 17 lutego(spotykamy się z Lansburym raz w tygodniu)przeprowadzilimy losowanie. Mnie przypadły Niemcy, Włochy, Austria,Bułgaria i Japonia ; Lansbury'emu Wielka Brytania, Francja, Chiny iHolandia. Przyznaję, że taki podział wyglšda nieprawdopodobnie, ktopozbawiony wyobrani mógłby zaprotestować, że Japonia i Włochy wWielkiej Wojnie stały po stronie Anglii i jest mało prawdopodobne, żezmienia sojusze w drugim konflikcie. Jednak bliższe spojrzenie nahistorię ujawnia jeszcze mniej prawdopodobne odwrócenia sojuszów (jakwtedy, kiedyFrancja w XVI wieku zwišzała się z Turcjš w tak zwanym wówczasNiewiętym Przymierzu) i postanowilimy z Lansburym trzymać się wynikówlosowania. 24 lutego mielimy wykonać pierwsze ruchy.Tak się złożyło, że 20 lutego, kiedy rozważajšc swoja strategięprzeglšdałem "Guardiana", przycišgnęło mój wzrok ogłoszenie o otwarciuWystawy i natychmiast pomylałem sobie, że wród przedstawicieli krajówbioršcych w niej udział mogę znaleć osoby, których pomysły mogš być dlamnie cenne. Tak czy owak nie miałem nic lepszego do roboty i w tensposób (nie podejrzewajšc, że stanę się wiadkiem wydarzeńhistorycznych) wsunšłem do kieszeni mały notes i wyruszyłem na Wystawę!Sšdzę, że nie muszę opisywać rozległych terenów wystawowychczytelnikom tego magazynu. Wystarczy powiedzieć, że - jak wszyscysłyszeli - otaczał je owalny tor wycigowy długoci prawie siedmiu mil,a dominujšcš budowla była Wieża Sterowców stanowišca najbardziejimponujšcš częć ekspozycji niemieckiej oraz srebrzysty ogrom sterowca"Graf Spee", który przywiózł naczelnego funkcjonariusza Rzeszy do Angliii teraz czekał, jak dżin jakiej Kultur-lampy, żeby go odwieć zpowrotem. Był to, nawiasem mówišc, dzień, w którym kanclerz Hitler - dlaktórego specjalnie wystawa została wczeniej otwarta - miał inaugurowaćpokaz Ludowego Samochodu. Transparenty zawieszone na słupach a nawet nadgłównym wejciem głosiły takie hasła, jak: SAMOCHÓD LUDOWY??? TAK, DLALUDU BRYTYJSKIEGO!!! albo NIEMIECKA ROBOTA DLA LUDZI, KTÓRZY POTRAFIĽ JĽDOCENIĆ a nawet Z DUCHA TAK BRYTYJSKIE JAK RODZINA KRÓLEWSKA.Pamiętajšc, że Niemcy sš najpotężniejszym z krajów, które wylosowałemw naszej grze, wybrałem się na ekspozycję niemieckš.Zebrał się tam gęsty tłum; panowała wišteczna atmosfera, ale była wniej i nuta trzewej kalkulacji - słyszało się ludzi pracy omawiajšcychtechniczne zalety (prawdziwe i wyimaginowane) niemieckich maszyn, ichwyjštkowš tanioć oraz nieoprocentowane pożyczki udzielane przezReichshauptkasse. Sprzedawcy roznosili precle, Lebkuchen i bawarskiekremy w papierowych kubkach zachwalajšc swój towar w krzykliwymcockneyu. Wokół wielkiej sali wystawowej, gdzie za godzinę kanclerzRzeszy osobicie miał dać znak do inwazji Ludowego Samochodu na WielkšBrytanię demonstrujšc pojazd przed doborowym gronem znakomitoci,tłoczyła się masa ludzi, chociaż budynek (jak się póniej dowiedziałem)był od dawna wypełniony i nikogo już nie wpuszczano.Niemcy nie byli jednak monopolistami na tym polu. Przez tłumprzeciskały się modele samochodów bez kierowcy, nieznacznie tylkomniejsze (tak się przynajmniej wydawało) niż niemieckie SamochodyLudowe. Te - "zabawki", jeżeli wolno mi tak okrelić co równieskomplikowanego, a jednak z natury niepoważnego, miały na antenach flagęImperium Japońskiego ze wschodzšcym słońcem i wyliczały przez głonikiwród ceremonialnych posykiwań zalety wyrobów przemysłowych tego narodu,zwłaszcza gramofonów, radioodbiorników i temu podobnych, stosujšcych tenajnowsze cudo, tranzystory.Podobnie jak wszyscy spędziłem kilka minut wspinajšc się na palce iwycišgajšc szyję w nadziei, że co zobaczę. Ale nie interesował mniespecjalnie ani Ludowy Samochód i kanclerz Rzeszy, ani japońskiesamochodowe marionetki i wkrótce zajšłem się poszukiwaniem kogo, ktomógłby mi być pomocny w zbliżajšcym się starciu z Lansburym. Szczęciemi sprzyjało, bo zaledwie się rozejrzałem, dostrzegłem tęgiego mężczyznęw mundurze oficera Flugzengmeisterei kupujšcego od roznosiciela jakieniemieckie słodycze.Natychmiast podszedłem do niego, skłoniłem się i przeprosiwszy, żeomielam się zwrócić do niego nie przedstawiony, wskazałem wielkisterowiec nad naszymi głowami.- Ah, so! - powiedział. - Więc podoba się panu ten grubas tam wgórze? Rzeczywicie piękny statek, nie ma wštpliwoci. - Nadał się wdobrodusznie niemiecki sposób, wrzucił do ust cukierka i całypromieniował zadowoleniem. Miałem go włanie spytać, czy zastanawiał siękiedy nad militarnymi aspektami lotnictwa, kiedy zauważyłem na jegokurtce mundurowej odznaczenie. Widzšc kierunek mojego spojrzenia spytał:- Wie pan, co to jest?- Oczywicie - odpowiedziałem. - Sam nie brałem udziału w wojnie, aledałbym wszystko, żeby być lotnikiem. Włanie chciałem pana spytać, herr...- Goering.- Herr Gaering, jakie byłoby zastosowanie lotnictwa, gdyby -rozumiem, że to może brzmieć absurdalnie - Wielka Wojna miała wybuchnšćteraz?Po błysku w jego oczach zrozumiałem, że znalazłem bratniš duszę.- To jest dobre pytanie - powiedział i przez chwilę stał patrzšc namnie niczym niemiecki nauczyciel, który z należytš uwaga odnosi się dopytania swojego ulubionego ucznia. - I powiem panu jedno: to, comielimy wtedy, to było nic. Uzbrojone latawce. Gdyby wojna miałazdarzyć się teraz... - zamilkł na chwilę.- To, oczywicie, nie do pomylenia.- Ja. Dzisiaj Vaterland, który nie zdołał podbić Europy bagnetami wtamtej wojnie, podbija cały wiat za pomacš pieniędzy i naszych małychsamochodów. Dzięki nim nasz fuhrer pokonał wrogów partii i teraz całyprzemysł polski i austriacki sš nasze. Ludzie tam mówiš "nasza fabryka,nasz bank", ale udziały sš teraz w Berlinie.Oczywicie wiedziałem to wszystko jak każdy dobrze poinformowanyczłowiek i chciałem skierować naszš rozmowę z powrotem na nowe technikiwojenne, ale okazało się ,to zbyteczne.- Ale pana - cišgnšł Goering z nagłym ożywieniem - i mnie mało toobchodzi. To sš sprawy dla finansistów, nicht war? Czy wie pan, co ja(tu uderzył się pięciš w potężnš pier) bym zrobił, gdyby wybuchławojna? Budowałbym Stutzkampfbombers.- Stutzkampfbombers?- Każdy niósłby jednš bombę! Jednš, ale dużš. Szybkie samoloty -pochylił się i prawš rękš wykonał ruch nurkowania w ostatniej chwilipodrywajšc samolot i wypuszczajšc bawarskš krówkę tak, by spadła mi nabut. - Szybkie samoloty. A czołgi... wie pan, co to sš czołgi?Kiwnšłem głowš.- Trochę.- Czołgi atakowałyby kolumnami. Stutzkampfbombers przed czołgami,oddziały szturmowe za czołgami. Czołgi też szybkie, mniej pancerza, zato szybkie, z dużym działem.- Wspaniałe... błyskawiczna wojna.- Ja, Blitzkrieg; teraz, mój pr... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • red-hacjenda.opx.pl