James Clavell.NOBLE HOUSE.t2.OCR.TheGuru, książki e

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
# 1BESTSELLERPo raz pierwszy w Polsce !James ClavellNOBLE HOUSETOM 2Autor ksišżek:KRÓL SZCZURÓWOPERACJA WHIRLWINDSZOGUNNOBLE HOUSEJames ClavellNOBLE HOUSETOM 2PrzekładDariusz BakalarzWydawnictwo UNIY-COMPTytuł oryginałuNoble Housefor Michaelafor Tai-taiTai-Panj/Noble House - powieć o HongkonguPublished by arrangement with Tomasz RudominoRedakcjaLilianna MieszczańskaRedakcja technicznaKazimierz Andruk, Marzenna KiedrowskaCopyright Š 1980 by James ClavellCopyright Š 1993 for the Polish edition byRyton Publishing House Published by & Univ-Comp., Ltd.Warszawa 1994Copyright Š for the Polish translation by Dariusz BakalarzWydanie IWydawnictwo UNIV-COMP, sp. z o.o. WarszawaISBN 83-86386-12-6Czwartek394:50Na godzinę przed witem w rzęsistym deszczu PoonŁadna Pogoda ujrzał na wpół nagie ciało Johna Czenai zaklšł. Uważnie przeszukał resztki ubrania i przejrzałfurę gliny, którš wykopali Kin Pak i Czen Psie Ucho.Nie znalazł jednak ani monety, ani żadnych kosztownoci,ani nic. Wczeniej Wu Cztery Palce powiedział:- Znajd te pół monety, Poon Ładna Pogoda! - Potemstary udzielił dalszych instrukcji. Poon ucieszył się,że spoczywa na nim taka odpowiedzialnoć, więc starałsię nie popełnić błędu.Powiedział, że jeli Kin Znak Ospy nie przestaniejęczeć nad swojš zranionš rękš, to utnie mu język.Czenowi Psie Ucho i Kin Pakowi kazał wynieć ciałoŁysego Kina na ulicę. Potem Poon odszukał dalekiegokrewnego Wu Cztery Palce - Króla Żebraków z Koulu-nu. Wszyscy żebracy gromadzili się w cechu żebraczym,na czele którego stali trzej królowie - w Hongkongu,Koułunie i Koulunie City. W dawnych czasach żebractwouchodziło za profesję lukratywnš, lecz teraz, gdygrozi za nie więzienie, a na ludzi czeka tyle innych, lepiejpłatnych zawodów, opinia ta uległa zmianie.- Widzisz, Szlachetny Królu Żebraków, jeden z naszychnie żyje - wyjaniał Poon Ładna Pogoda starszemu,dystyngowanemu mężczynie. - Nie miał krewnych,więc zostanie pochowany przy Bezkwietnej Alei.Mój Wielki Smok, oczywicie, przyrzeka pewnš pomoc.Może udałoby wam się zorganizować cichy pogrzeb?7- Grzeczne pertraktacje nie potrwały długo, a gdyustalono cenę, Poon poszedł do stojšcej za granicšmiasta taksówki i zadowolony odjechał wiedzšc, że ciałozniknęło na zawsze bez ladu. Na przednim siedzeniusiedział Kin Pak. - Prowad do Johna Czena! - rozkazał.- Tylko szybko.- Na Sza Tin Road - rzucił Kin Pak kierowcy. CzenPsie Ucho siedział z tyłu wraz z kilkoma ludmi Poona.Pozostali, a także Kin Znak Ospy jechali za taksówkšsamochodem.Dwa pojazdy kierowały się na północ do NowychTerytoriów do ulicy Sza Tin-Tai Po, mijały wioskii tereny rekreacyjne, górskie przejcia, tory kolejoweprowadzšce do granicy. Przed rybackš wioskš SzaTin skręcili z głównej drogi w lewo i znaleli się nawyboistej drodze. Zatrzymali się przy kępie drzewi wysiedli.Mimo deszczu było ciepło, pachniało parujšcš ziemiš.Kin Pak wzišł łopatę i ruszył w ciemnoć. PoonŁadna Pogoda trzymał latarkę, a reszta szukała miejsca,gdzie pogrzebali Johna Czena. Po ciemku było imtrudno. Dwa razy zaczynali kopać, gdy Kin Pak przypomniałsobie, że ich ojciec oznaczył to miejsce kamieniem.Przeklinajšc, odnaleli kamień i zabrali się do pracy.Pod powierzchniš ziemia była sucha. Wkrótce doszli dozawiniętego w koc trupa. Rozszedł się nieprzyjemnyodór. Choć Poon kazał rozebrać ciało do naga i przeszukaćubranie, nic nie znaleli.- Wysłalicie wszystko z powrotem do Czenówz Noble House? - zapytał jeszcze raz. Deszcz spływałmu po twarzy, miał mokre ubranie.- Tak - powiedział nerwowo Kin Pak. - Ile jeszczeprzeklętych razy mam ci powtarzać? - Był bardzo zmęczony,mokry, brudny i wiedział, że zginie.- cišgaj ciuchy! Buty i skarpetki też. Przeszukam cikieszenie.Wykonał rozkaz. Kin Pak miał na szyi rzemykz nefrytowym kółkiem. W Chinach prawie wszyscynoszš na szczęcie kawałki nefrytu, ponieważ każdy wie,8że jeli przeklnie złe bóstwo, całš moc przejmie na siebieduch nefrytu i uchroni człowieka przed złem. A jeli nie,to znaczy, że bóstwo nefrytu włanie spało, ale nic nieszkodzi, bo to tylko zły dżos.Poon bez efektu przetrzšsnšł kieszenie Kina. Oddałmu ubrania. Był przesišknięty do suchej nitki i wciekły.- Nacišgaj łachy i ubierz z powrotem trupa! Popieszsię!Czen Psie Ucho miał przy sobie czterysta dolarówhongkongijskich i sporo wartš nefrytowš bransoletkę.Jeden z ludzi zabrał bransoletkę, a Poon wzišł pienišdze.Kiedy wybebeszyli kieszenie Kina Znak Ospy, zezdumieniem zobaczyli gruby zwitek banknotów.- Skšd w imię Niebiańskiej Ladacznicy to wszystkomasz? - zapytał Poon.Opowiedział im o swoich wyczynach pod Ho-Paki wszyscy rozemiali się, a potem pochwalili go.- Sprytny jeste - rzekł z uznaniem Poon. - Dobryz ciebie biznesmen. Ubierz się. Jak się nazywa ta starakobieta?- Powiedziała, że Ah Tam. - Kin Znak Ospy otarłsobie pot z czoła, stopy grzęzły mu w błocie, a rękęprzeszywał ostry ból. - Jak chcesz, mogę cię do niejzaprowadzić.- Hej, powiećcie mi tutaj! - zawołał Kin Pak.Klęczał usiłujšc założyć Johnowi Czenowi spodnie.- Może kto by mi pomógł?- Pomóc mu!Czen Psie Ucho i Kin Znak Ospy ruszyli z pomocš,a Poon Ładna Pogoda skierował snop wiatła. CiałoJohna Czena było napuchnięte, deszcz obmył brud. Tyłgłowy był rozbity i pokryty zakrzepłš krwiš, ale twarzdało się rozpoznać.- Aiii ia - wymamrotał jeden z ludzi Poona. - Chodmystšd. Czuję, że tu się kręcš złe duchy.- Tylko założš spodnie i koszulę - odezwał się PoonŁadna Pogoda. Odczekał, aż ciało zostanie z powrotemubrane. Potem zwrócił się do Wilkołaków: - Któryz was, zapchlone łajdaki, pomagał staremu go zabić?9- Już mówiłem... - zaczšł Kin Pak, ale zamilkłspostrzegłszy, że pozostali dwaj wskazujš na niego palcami.- Cały czas się tego domylałem - rzekł Poon,zadowolony, że przynajmniej wyjanił do końca jednštajemnicę. Wymierzył grubym palcem w Kin Paka.- Wła do dołu i kład się!- Mamy łatwy plan uprowadzenia samego PhillipaCzena i zdobycia trzykrotnie większych pieniędzy. Powiemci, jak to zrobić, heya? - próbował ratować życieKin Pak.Poon Ładna Pogoda przez chwilę się zawahał. Przypomniałsobie jednak instrukcje Wu Cztery Palce.- Zakopać go!Kin Pak rozglšdał się niewidzšcym wzrokiem. Czuł,że już po nim. Wzruszył ramionami. Taki dżos.- Olewam wszystkich waszych przodków i potomków- zaklšł bez przekonania, kładšc się w grobie.Położył głowę na rękach i zaczšł rozmylać nad swoimżyciem. Nic w nim się nie działo, zawsze był członkiemrodziny Kinów, jednym z wielu rodzšcych się od pokoleń.Tak było dawniej, jest teraz i tak będzie.Poon Ładna Pogoda wzišł jednš z szufli i, doceniajšcodwagę młodzieńca, zabił go od razu wbijajšc ostrškrawęd łopaty między kręgi. Kin Pak umarł nie wiedzšco tym.- Zakopać grób!Czen Psie Ucho był przerażony, ale ruszył wykonaćrozkaz. Poon rozemiał się i kopnšł go dla dodania muanimuszu. Czen do połowy zasypał dół. W jednej chwiliszufla Poona zatoczyła łuk i uderzyła Psie Ucho w głowę.Upadł na przysypanego ziemiš Kina. Rozległy sięmiechy.- liii, machnšłe jak obce diabły kijem do krykieta!wietnie! Nie żyje?Poon Ładna Pogoda nie odpowiedział. Skierowałtylko wzrok na ostatniego z Wilkołaków. Oczy wszystkichzwróciły się na Kina Znak Ospy. Stał przerażonyi mokry od deszczu. Wtedy włanie Poon zauważył10u niego na szyi rzemyk. Podniósł latarkę, podszedłbliżej. Na rzemyku wisiała połówka monety. Miedzianypienišżek pochodzšcy z dawnych czasów.- Wszyscy bogowie pierdzš w twarz Tsao Tsao!Skšd to masz?- Od ojca.- A skšd ma twój ojciec, zasrańcu?- Nie mówił.- Mógł zabrać Synowi Numer Jeden Czena?Kin Znak Ospy wzruszył ramionami.- Nie wiem. Nie było mnie, jak go zabijali. Nagłowę mojej matki, jestem niewinny!Jednym zdecydowanym ruchem Poon zerwał mumonetę z szyi.- Wpakować go do samochodu! - polecił. - Tylkouważajcie. Zabierzemy go ze sobš. Tak... zabierzemy go.A reszta niech zasypie grób i zatrze lady. - Pozostałymdwóm swoim ludziom kazał zawinšć ciało Johna Czenaw koc i ić za sobš. W ciemnoci wszystko wykonywaliniezgrabnie. Pojechali wyboistš drogš w stronę Sza TinRoad. W pobliżu skrzyżowania, na przystanku autobusowym,zobaczyli walšcš się budkę. Wyczekiwali momentu,gdy nie będzie przejeżdżał żaden samochód.Poon rozkazał odwinšć ciało Johna Czena i posadzić jew kšcie budki. Potem wyjšł napisanš przez Wilkołakówkartkę i starannie przyczepił jš do ciała.- Dlaczego to robisz, Poon Ładna Pogoda, heya?Dlaczego...- Bo mi kazał Wu Cztery Palce. Lepiej trzymaj swójparszywy język za...wiatła zbliżajšcego się samochodu sprawiły, żeprzestali się kłócić. Odwrócili się od drogi udajšc oczekujšcychna autobus pasażerów. Gdy auto przejechało,wzięli nogi za pas. Zbliżał się wit. Padał coraz mniejszydeszcz.Dzwonek telefonu wyrwał Armstronga z głębokiegosnu. Na dworze panowała szarówka. Podniósł słuchawkę.Jego żona niespokojnie zamruczała i obudziła się.11- Mówi sierżant Tang-po. Przepraszam, że panabudzę, sir, ale znalelimy Johna Czena. Wilkołaki...Armstrong natychmiast otrzšsnšł się ze snu.- Żywego?- Dew neh loh moh, ale nie, sir. Ciało znaleziono naprzystanku obok Sza... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • red-hacjenda.opx.pl