James White - Szpital kosmiczny 07 - Stan zagrożenia, Książki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
1
James White
STAN
ZAGROŻENIA
Code Blue–Emergency
Przekład Radosław Kot
2
R
OZDZIAŁ
PIERWSZY
Lekko rozmazana plama blasku oznaczająca Szpital
Kosmiczny rosła na ekranie pokładu rekreacyjnego.
Dowódca statku siedział obok Cha Thrat, która z
podziwem, zdumieniem i niepokojem patrzyła na
rozrastającą się coraz bardziej konstrukcję i kolorową grę
tych świateł, które potrafiła dojrzeć swoimi oczami.
Dowódca Chiang, który — jak już wiedziała — nosił
stopień majora Korpusu Kontroli i służył w sekcji
Komunikacji i Kontaktów Międzykulturowych, peszył ją
czasem swoim zachowaniem bardziej pasującym do
wojownika niż stróża porządku. Teraz dotrzymywał jej
towarzystwa, gdyż zgodnie z dziwną ziemską logiką uznał,
iż tego właśnie się po nim oczekuje. Wcześniej chciał
uhonorować Cha, zapraszając ją na mostek, aby stamtąd
mogła obejrzeć dokowanie w Szpitalu, jednak ona nie była
w stanie wejść do tak małego i zatłoczonego na dodatek
pomieszczenia. Dowódca porzucił więc swój posterunek i
udał się wraz z nią na pokład rekreacyjny.
Oczywiście było to nonsensowne marnowanie czasu,
sugerujące, że społeczność majora jest silnie
rozwarstwiona, jednak Chiang zdawał się czerpać niejakie
zadowolenie z tego poświęcenia, poza tym był jej
pacjentem.
Boczny panel przekazywał przyciszone rozmowy z
mostka, lecz mimo włączonego autotranslatora, dzięki
któremu Cha rozumiała każde słowo z osobna, całość
wygłaszanych technicznym żargonem kwestii pozostawała
dość tajemnicza. Nagle w głośniku rozbrzmiał nowy, silny
3
głos, a na ekranie pojawiła się podobizna jakiejś niemile
owłosionej istoty.
— Tutaj centrum recepcyjne Szpitala — odezwała się
natychmiast owa istota. — Proszę podać swoje dane,
poinformować, czy na pokładzie znajduje się pacjent, gość
czy członek personelu, określić stopień pilności i typ
fizjologiczny. Jeśli nie znacie zasad klasyfikacji
fizjologicznej, proszę o pełen kontakt na wizji, który
pozwoli nam wstępnie się zorientować.
— Tutaj statek kurierski Korpusu
Thromasaggar

odezwał się oficer z mostka. — Mamy zamiar zadokować
na krótko, aby wysadzić jednego pacjenta i lekarza. Pacjent
i załoga reprezentują ziemski typ DBDG. Pacjent może
chodzić, w trakcie rekonwalescencji, bez pilnej potrzeby
opieki lekarskiej. Lekarz to ciepłokrwisty tlenodyszny
DCNF bez specjalnych wymagań środowiskowych
dotyczących temperatury, ciążenia czy ciśnienia
atmosferycznego.
— Poczekajcie chwilę — powiedziała obrzydliwa istota
i na ekranie ponownie pojawił się obraz Szpitala.
Cha pomyślała, że to o wiele milszy widok.
— Co to było? — spytała Kontrolera. — Wygląda jak…
scroggila, jeden z gryzoni mojej planety.
— Wiem, widziałem je na obrazkach — odparł oficer,
wydając dziwne szczekliwe odgłosy, które u tych istot
oznaczały rozbawienie. — To nidiański DBDG. Ma masę
równą prawie połowie masy człowieka i bardzo podobny
metabolizm. Należy do zaawansowanego technologicznie
gatunku o bogatej kulturze, zatem podobieństwo do
przerośniętego gryzonia jest mylące. Nauczysz się
niebawem współpracować ze znacznie bardziej osobliwymi
stworzeniami…
4
Przerwał, gdy Nidiańczyk znowu pojawił się na ekranie.
— Kierujcie się oznaczeniami o kodzie niebieski–żółty–
niebieski — oznajmił. — Pacjenta i lekarza wysadźcie w
śluzie sto cztery, a potem przesuńcie się za znakami o
kodzie niebieski–niebieski–biały do osiemnastki. Na
majora Chianga i Sommaradvankę będzie czekać już nasza
delegacja.
Ciekawe, w jakim składzie? — pomyślała Cha.
Dowódca przekazał jej wcześniej wiele informacji o
Szpitalu, jednak większość z nich brzmiała wręcz
niewiarygodnie. Gdy krótko potem weszli do przedsionka
śluzy, nadal nie docierało do niej, że gładka, sięgająca obu
stojącym obok ludziom do pasa półkula to nie mebel, ale
jeszcze jedna inteligentna istota.
— Porucznik Braithwaite z gabinetu naczelnego
psychologa, technik Timmins, który będzie odpowiedzialny
za twoje zakwaterowanie, oraz doktor Danalta, dowódca
załogi medycznej statku szpitalnego
Rhabwar

przedstawił całą trójkę Kontroler.
Cha nie potrafiłaby odróżnić obu ludzi, gdyby nie pewne
szczegóły oznaczeń ich mundurów. Zielone coś na
podłodze wzięła ostatecznie za dekorację. Możliwe, że
mają tu zwyczaj żartować sobie z przybyszów, pomyślała i
postanowiła chwilowo nie reagować.
— A to jest Cha Thrat — dodał oficer. — Uzdrawiaczka
z Sommaradvy, która dołączy do personelu Szpitala.
Obaj Ziemianie unieśli dłonie, lecz opuścili je, gdy
Chiang pokręcił głową. Cha uprzedziła go już, że według
jej zwyczajów ściskanie górnych kończyn na powitanie
uchodzi za gest wręcz nieprzystojny i że na wstępie
wolałaby otrzymać dokładne informacje o statusie
napotkanych osób. Kontroler rozmawiał z oboma
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • red-hacjenda.opx.pl