Jasne aleje powietrza, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
NINA KIRIKI HOFFMANjasne aleje powietrzaW wojnie na s�owa moja najlepsza przyjaci�kaJessamine ma ogromn� przewag�. M�wi szybciej ni� ja i zwi�kszym przekonaniem.Stawiam przed ni� na kuchennym stole herbat� w kubkuw bratki, a sama siadam naprzeciw. Promienie zachodz�cegos�o�ca wpadaj� przez okno i trafiaj� w mis� z pomara�czami,wydobywaj�c prawdziwy kolor tak, jak nie potrafi tego �adneinne o�wietlenie. Rozsrebrzaj� r�wnie� paj�czyny podsufitem. Nie zdawa�am sobie sprawy, �e up�yn�o ju� tyleczasu od ostatniego sprz�tania. Nie jestem �wietn�gospodyni�. Ale zawsze mam pod r�k� ciasteczka.Talerz z czekoladowymi ciasteczkami stoi mi�dzy nami na��tym blacie sto�u. Upiek�am je dzi� rano. Uwielbiam zapachpieczonego ciasta.Otaczam d�o�mi kubek z herbat�, jest rozkosznie ciep�y.Dla siebie wybra�am herbat� czarn� i dymn�, z ostrzejsz�nut�. Jessamine jak zwykle pije rumianek.Si�gam do kieszeni po skamienia�e zakl�cie, kt�reniedawno znalaz�am w�r�d wzg�rz. Jednocze�nie Jessaminewyci�ga z torebki palmtopa, ustawia go na stole ko�o kubka zherbat�, otwiera pokryw� i wpatruje si� w male�ki ekran.Elektroniczne �wiat�o barwy fosforu pada na jej twarz.- Poczekaj, a� je us�yszysz, Ellowyn - powiada. - Mojenajlepsze jak dot�d. I...K�ad� moje zakl�cie na stole. Nie wygl�da zbytimponuj�co. Przewa�nie tak z nimi jest. Zwyk�y kawa�ekpiaskowca, wyokr�glony przez pr�d rzeki na kszta�t jajka,drobnoziarnisty, burawy, cho� ko�ce palc�w sw�dz� mnie odzawartych w nim iskierek mo�liwo�ci.- Nie uwierzysz, co mo�na nim zdzia�a� - m�wiJessamine.Nie nale�y si� spodziewa�, �e przejmie si� moimznaleziskiem. Nigdy tego nie robi. Nie interesuje si�przesz�o�ci�. Jej ulubionym s�owem jest upgrade.- Co to jest tym razem? - pytam. - Formu�a kurcz�cazaparkowane samochody, �eby wi�cej si� zmie�ci�o w miejscuparkingowym? Zakl�cie powoduj�ce, �e ka�dy zegarek chodziz tak� szybko�ci�, by jego w�a�ciciel przybywa� wsz�dzie naczas? Co�, co sprawi, �e tw�j magnetowid rozpoznanajw�a�ciwszy moment rozpocz�cia i zako�czenianagrywania, �eby nigdy nie traci� pierwszych paru sekundprogramu?- Co� lepszego - odpowiada.- Odpluskwi�a� Internet?Przygryza warg�. No dobrze, mo�e nie powinnamsugerowa� czego� tak pot�nego.- Jest mniej globalne.- Ale twoje zakl�cia zawsze s� globalne.- Zrobi�am je specjalnie na tw�j u�ytek.Poci�ga �yk herbaty.Ciarki podejrzenia przebiegaj� mi po kr�gos�upie. Nielubi�, kiedy bodaj przemy�liwuje nad zakl�ciami specjalniedopasowanymi do mnie. Jeste�my przyjaci�kami od wiek�w- od czas�w brukowanych ulic i woz�w zaprz�onych wkonie, kiedy ludzie dostarczali ci do domu l�d i mleko.Patrzy�y�my przez te wszystkie lata, jak ta druga dokonujewybor�w. Ka�da mia�a w�asne my�li.Spotykamy si� przy herbatce co tydzie�. Jessaminewypuszcza swoje zakl�cia w �wiat, a ja swoje. Czasamiwydaje nam si�, �e robimy to samo, ale pr�bujemy nieblokowa� si� przy tym nawzajem. Nie zawsze podoba mi si�to, co ona robi, i wiem, �e nie bardzo j� obchodz� mojeobawy. Jednak nigdy nie wypowiadamy g�o�no swoichw�tpliwo�ci. Nie cenzurujemy si� nawzajem.- No i mam nowy system przekazywania. - Jessamineu�miecha si� do swojego komputerka. - Transfer danych napodczerwieni.Wyra�a si� w j�zyku, kt�rego nie mam ochoty poznawa�.Stuka w ekran ma�ym czarnym pisakiem i przekr�cakomputer w moj� stron�. W oczy uderza mnie pulsuj�ceczerwone �wiat�o.To boli.Mruganie nic nie pomaga. Widz� �wiat�o nawet przezpowieki. Po raz pierwszy od bardzo dawna czuj� si� stara,przezroczysta jak kartka papieru.Czym ona mnie zaczarowuje? Naprawd� chce mnieskrzywdzi�? Os�abi�? Zabi�? Tylko dlatego, �e nie jestempewna, czy podobaj� mi si� wynalazki tego stulecia,rozwijaj�cego si� w ca�ej swojej chwale?Odchylam si� na oparcie krzes�a, czuj�c si� jakmarionetka, kt�rej przeci�to sznurki. Pulsuj�cy b�l odczerwonego �wiat�a ustaje. Przez chwil� czuj� tylkoniezliczon� ilo�� pobolewa� uskar�aj�cych si� mi�ni, kt�renie odzywa�y si� od wielu lat.Umys� otwiera mi si� szeroko jak kwiat, kt�ry naprzyspieszonym filmie jest zmuszany do gwa�townegorozkwitni�cia.Wtedy zaczyna si� w�a�ciwy atak ze strony Jessamine. Jakwarstwa �niegu opada na mnie struktura przyczyn jejpost�powania, nap�r jej wp�ywu, chemia wybor�w. M�jumys� nieruchomieje na czas, gdy wciskaj� si� we�przekonania i impulsy. Rozumiem wszystko, co ni� kieruje.Czuj� zachwyt i l�k, kiedy po raz kolejny napotyka co�nowego. L�ni�c� ciekawo��, kt�ra pragnie wtyka� wsz�dziemiedziane palce. Niecierpliwo�� z powodu wszystkiego, cojest wolniejsze od niej.G��boko ukryty l�k, �e je�eli dostatecznie d�ugopozostanie w bezruchu, tak wiele r�nych rzeczy przegoni j�.Uchylam powieki, patrz� na ni� przez st� i staj� si� ni�,moj� przyjaci�k�. Pragnienia Jessamine kszta�tuj� mnie iograniczaj�, przenikaj� mnie jej rado�ci, nieznane dot�d l�ki�ciskaj� moje serce. Opadaj�ce z�ote i czerwone listki pami�cikr��� na seledynowym tle jej �wiadomo�ci. Mog� dotkn��kt�rego� z tych listk�w i wpa�� w kt�ry� z naszych minionychdni.Bior� jeden, k�ad� na d�oni. Spoczywa p�asko na sk�rzejak wilgotny jedwabisty poca�unek.Sze��dziesi�t czy siedemdziesi�t lat temu. Jestem zpowrotem na Brooklynie w �rodku upalnego lata. Jessamine ija siedzimy obok siebie na stopniach przed domem, trzymamyro�ki z lodami - moje s� truskawkowe, a jej czekoladowe.Tyle �e pami�tam r�wnie� t� chwil� sama z siebie, i to jamia�am wtedy czekoladowe. Lody topniej� szybciej, ni� da si�je zliza�, sp�ywaj� nam po palcach, ch�odne i lepkie. Wtamtym momencie jeste�my tylko dziewczynkami, niemy�limy za wiele, zatracamy si� w rozkosznym smaku,pocimy si� i lepimy i nic nam to nie przeszkadza, podajemysobie nawzajem lody do spr�bowania.To chwila najpodobniejsza do obecnej, tak blisko siebieczujemy si� wtedy i teraz.Mrugni�cie i jestem z powrotem we w�asnej g�owie.Jednak ca�a tkanina my�li i motyw�w post�powaniaJessamine wci�� przeplata si� przez m�j umys�. Zmusza mniedo przesiewania si� przez ni�. Nie potrafi� okre�li�, gdzie onasi� zaczyna, a ja ko�cz�. Czuj� si� beznadziejniezdezorientowana.Jessamine obesz�a st� i stoi nade mn�.- Dobrze si� czujesz? - pyta, a jej bursztynowe oczywpatruj� si� w moje. Pochyla si� do przodu i przyciska d�o�do mojego czo�a. - Ellowyn? Dobrze si� czujesz?Przechodzi mnie d�ugi, gwa�towny dreszcz. Paj�czynyobcych uczu� osnuwaj� moje my�li, uczu� nie moich,przymuszaj�cych mnie do prze�ywania. My�li, kt�rych niechc�, przelatuj� przez moj� g�ow�.Gapi� si� na moj� kuchni� i z przera�liw� wyrazisto�ci�widz� plamy na drzwiczkach kredensu, k�aki kurzu podszafkami, paj�czyny w k�tach, porysowan� glazur� talerzy,wszystkie te niedoci�gni�cia, na kt�re nie zwracam uwagi, bow domu nie nosz� okular�w. W pomieszczeniu unosi si�zapach pomara�czowych sk�rek, kt�re gnij� w torbie podzlewem. Nigdy nie zauwa�am takich rzeczy. Nie przeszkadzami ple��, te r�ne rzeczy robi� tylko to, co maj� robi�,wszystko przekszta�ca si� z up�ywem czasu w co� innego. Aleteraz od�r mnie razi.Jessamine chwyta mnie za rami�.- Ell? To zakl�cie nie mia�o ci zrobi� nic z�ego! Ell!Usi�uj� odeprze� inwazj� na m�j umys�, ale obca tkankajest zbyt ciasno spleciona i spl�tana. Walcz�, by odzyska�siebie. Wsz�dzie wewn�trz mnie walaj� si� od�amki kogo�innego.Czuj� sw�j wiek. Oddycham g��boko i przestaj� si�opiera�. Wszystko, co jest Jessamine, wpada we mnie. Czuj�si�... pe�na werwy. Wyprostowuj� si� na krze�le. Poci�gam�yk herbaty. Jej dymny aromat ju� mnie nie zadowala, alewiem, �e i na rumianek nie mam ochoty.- Dobrze si� czujesz? - pyta chyba po raz pi��dziesi�tyJessamine. Po co mia�abym zwraca� na ni� uwag�, skoro i takznalaz�a si� we mnie?- Zostaw mnie w spokoju - m�wi�. Wstaj� i podchodz�do kredensu, znajduj� mi�tow� herbat�, kt�r� zwykle pijam zs�siadem, Jamesem, kiedy w niedzielne wieczory gramy wremika i ogl�damy w telewizji "60 minut".Mo�e by�. Wrzucam torebeczk� do nowego kubka.Stawiam czajnik na kuchence i w��czam palnik. (Gdziemikrofal�wka? Ach. Nie mam. Jutro kupi�.) Puszczam wod�do zlewu, dop�ki nie stanie si� gor�ca. Wrzucam myd�o ig�bki, zaczynam szorowa�.To dziwne. U�ywam okular�w do patrzenia na odleg�o��,a Jessamine nie. Nie wiedzia�am, co ona widzi, kiedyrozgl�da si� po moim domu, a sama nigdy jej nie m�wi�, comy�l� o tych meblach z chromowanych rurek i szk�a, o jejupodobaniu do sztucznych tkanin. Go�� nie krytykuje domugospodyni, niezale�nie od tego, jak d�ugo si� znaj�.- Ell?! - Jessamine potrz�sa mnie za rami�. - Przesta�.Co robisz?Wsz�dzie kurz. Prowadzenie domu nigdy nie by�o moj�mocn� stron�. Zeskrobuj� z linoleum warstewk� zaschni�tychkocich rzygowin i walcz� ze sob�. Przejmowa� si� tym czynie? No c�, m�wi w mojej g�owie Jessamine, najpro�ciejb�dzie usun�� je zakl�ciem, a wtedy obie b�dziemy mie� to zg�owy.Przysiadam na pi�tach, upuszczam g�bk� na pod�og�.Moje r�ce szybko wykonuj� seri� mudr. Czuj�, jak kurz i brudusuwaj� si� dok�d�, gdzie mog� sobie spokojnie zalega�, am�j dom staje si� osobliw�, u�wi�con� przestrzeni� istniej�c�poza normalnym �wiatem, kt�rej nic nie pokala. Jessaminejest tu szcz�liwa.Ja, Ellowyn, czuj� si� tak, jakbym odci�a si� od w�asnychkorzeni.W saloniku rozlega si� wrzask trzech kocich garde�ek.Zrywam si�, biegn� tam i widz�, �e kanapa, na kt�rej zwyklele�y potr�jny futrzasty k��bek, odpycha zwierzaki. Wspinaj�si� w powietrzu, usi�uj�c przefrun�� w bezpieczne miejsce,ale st� te� je odpycha, tak samo dywan. Z wysuni�tymipazurami unosz� si� par� centymetr�w nad pod�og�. Ichwrzaski robi� si� coraz bardziej rozpaczliwe.- Co ja zrobi�am?! - wo�am i chwytam moje przera�onekoty, a one czepiaj� si� mnie pazurami i krzycz�.- Do licha, zapomnia�am o kotach. Teraz to jest dom tylkodla ludzi - powiada moimi ustami...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]