Ja, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Beata AndrzejczukJa, mój Tata i reszta świataDOM WYDAWNICZYfAfAELKorekta i redakcja Agata Chadzińska Anna Kendziak Agata Pindel-WitekOpracowanie komputerowe Anna KendziakProjekt okładki Andrzej WitekRysunkiJustyna KamykowskaOl A '*.-o. i J■ KraWwoISBN 83-89431-92-0© 2005 Dom Wydawniczy „ Rafael" ul. Grzegórzecka 69 31-559 Kraków tel./fax (0*12) 41114 52 e-mail: rafael@rafael.pl www.rafael.plDruk: EKODRUK, tel. (0*12) 267 36 60mn^oo5Tato kręcił się po kuchni. — Jacuś! - zawołał.- Pobiegnij szybko do piwnicy i przynieś słoik kiszonych ogórków! Klucze leżą na półce- dodał.Jacuś wziął klucze. Wyszedł z mieszkania i zszedł schodami w dół. Zatrzymał się przed drzwiami piwnicy. Włożył klucz do zamka i przekręcił go. Potem pchnął powoli drzwi. W środku panowała ciemność. Za nic tam nie we]dzie\ Me co powie tato? Pewnie będzie się śmiał z Jacka, że jest straszyportek. Nie! Trzeba się przełamać i wejść. Jacek delikatnie ręką próbował znaleźć kontakt. Jest! Nacisnął. Słabe światło rozproszyło ciemność. Jeden stopień w dół, drugi... Jacuś ostrożnie stawiał stopy na schodach. Nagle usłyszał dziwny dźwięk. Coś skoczyło, zakotłowało się. Zawrócił tak szybko,jak tylko było to możliwe. Zatrzasnął z hukiem drzwi. Za nic na świecie tam nie wejdzie!— Gdzie masz ogórki? - zapytał tatuś, gdy Jacek stanął przed nim z pustymi rękoma.— Chyba się zamek zepsuł - skłamał chłopiec.- Nie mogłem otworzyć drzwi.— Trudno - rzekł tato. - Obejdziemy się bez ogórków.* * *Niebo przybierało coraz ciemniejszą barwę. Było już prawie sine. Jacek z przerażeniem wpatrywał się w widok za oknem. Słyszał, jak głośno wali mu serce, a dziwny niepokój ściska żołądek.— Będzie burza - powiedział tato. - Nic dziwnego- dodał. - Po takich upalnych dniach powinna być burza.Nagle niebo przecięła błyskawica, potem druga. Jacek liczył w myślach: raz, dwa, trzy, cztery, pięć... Do sześciu już nie doliczył. Usłyszał potworny grzmot, aż podskoczył ze strachu. „A jak piorun uderzy w dom?"- myślał. Wprawdzie wszystkie bloki i domy mają piorunochrony, ale Jacek i tak nie czuł się bezpiecznie. I znów błyskawica przeszyła niebo. „Raz, dwa..." -liczył Jacek. Nagle grzmot! I błyskawica! I od razu grzmot!— O rety - szepnął Jacuś. - To znaczy, że pioruny biją tuż, tuż!Pędem rzucił się do łazienki i zamknął drzwi. W łazience nie było okien. Nie widział więc błyskawic, ale wciąż słyszał grzmoty. Wszedł szybko do wannyi nakrył głowę ręcznikiem Pomyślał, że dłużej tego nie wytrzyma!— Jacek! Jacek!- tato dobijał się do drzwi. - Co ty tam tak długo robisz?Chłopiec zerwał się na równe nogi. Chyba zasnął w tej wannie.— Już wychodzę tato - zawołał i powoli uchylił drzwi.— Przestraszyłeś się burzy?- zapytał tato, uważnie przyglądając się synkowi.Zawstydzony Jacek spuścił oczy. Przenigdy nie powie tacie, że boi się burzy. Zresztą nie tylko burzy, ale też ciemności, szczurów, wypraw na strych i do piwnicy, i jeszcze paru innych rzeczy.— Nie boję się jakiejś głupiej burzy - powiedział i czmychnął szybko do pokoju, żeby tatuś nie odkrył prawdy.* * *Jechali na rowerach już dłuższy czas. Powietrze było rześkie po deszczu, a słońce przedzierało się przez chmury.J— Popatrz, tato! - Jacek zatrzymał nagle rower. Tatuś także stanął i spojrzał w kierunku, którywskazywał synek.— To skoki na bungee - odparł tato.— Pojedźmy tam - zachęcał Jacuś.— Dobrze - zgodził się tatuś i już po chwili stali w pobliżu ogromnego dźwigu, z którego zwisała lina.— Będzie skakał - pisnął z podziwem chłopiec, wpatrując się w młodego mężczyznę.Rzeczywiście. Winda ruszyła w górę, wioząc śmiałka. Tatuś i Jacek zadarli głowy. Mężczyzna był już na samej górze. Widzieli, jak instruktor przypinał go pasami, coś do niego mówił, tłumaczył. Potem młody człowiek stanął na krawędzi. Instruktor rozpoczął odliczanie i... młody mężczyzna poszybował w dół niczym ptak. Cały czas krzyczał, ale nie był to krzyk strachu czy przerażenia. Raczej okrzyk radości. Wszyscy na dole zamarli w bezruchu i ciszy.— Skocz, tatusiu - powiedział Jacek.— Nie skoczę - odparł tatuś.— Dlaczego? - zdziwił się chłopiec.— Bardzo się boję takiej wysokości - powiedział.— Boisz się? - Jacek nie dowierzał własnym uszom. - Tatusiu, to ty jesteś tchórzem.— Mylisz się - powiedział młody człowiek, który jeszcze przed chwilą skakał na bungee, a teraz stanął tuż obok nich. - Trzeba mieć w sobie wiele odwagi, by przyznać się, że czegoś naprawdę się boimy. Potem poklepał Jacka po ramieniu, uśmiechnął się i odszedł.•к -к -к— Boję się, tato - wyszeptał Jacuś, gdy tatuś powtórnie poprosił go, aby przyniósł ogórki z piwnicy. - Boję się sam chodzić do piwnicy.— W takim razie pójdziemy razem - wykrzyknął wesoło tato. Wziął klucze z półki, a potem objął Jacka ramieniem.— Strach można pokonać - rzekł.— To znaczy, że ty też spróbujesz kiedyś skoczyć na bungee? - zapytał chłopiec.— Tego nie mogę ci obiecać - roześmiał się tato.jf bysiu przeżywał praw-^_JBdziwe chwile grozy! Jutro miał jechać na piknik ze swoją grupą starszaków. Pani obiecała ognisko, pieczenie kiełbasek i wiele fajnych zabaw. Problem w tym, że zbiórkę zapowiedziała na szóstą rano! Przecież tato za nic w świecie nie wstanie o piątej! Tato zawsze zasypia i na pewno ciągle spóźnia się do pracy, chociaż chodzi na ósmą. A mama jak na złość wyjechała i wróci dopiero pojutrze. Trzeba będzie szybko coś wymyślić! Ale co?— Przywiąż sobie rękę do łóżka - poradziła Alusia.— Jak to? - zdziwił się Zby-siu.— Normalnie. Sznurkiem - tłumaczyła Alusia. - Gdy będziesz chciał się przewrócićw nocy na drugi bok, sznurek pociągnie cię za rękę i obudzisz się.— Eeeee, to głupi pomysł - wtrącił Romek. - Ja przez całą noc się kręcę, wiercę i przewracam z boku na bok, więc w ogóle nie mógłbym spać.— Lepiej w ogóle nie spać, niż nie pojechać na piknik - broniła się Alusia.— Włóż sobie coś pod prześcieradło - powiedział poważnie Antek. - Będzie ci niewygodnie, więc będziesz się budził.— A czy ja jestem księżniczką na ziarnku grochu?- zezłościł się Zbysiu.— Lepiej żebyś był księżniczką - roześmiała się Ala.- Inaczej nic nie poczujesz i będziesz spał jak suseł.— Hmm - zastanawiał się Zbysiu i minę miał coraz bardziej markotną.— A dlaczego po prostu nie poprosisz tatę, żeby cię obudził? - zapytał Romcio.— Bo mój tato, gdy tylko dzwoni budzik, od razu go wyłącza i śpi dalej.— To jak wstaje do pracy? - zapytała Alusia.— Mama go budzi, a tato zrywa się wtedy na równe nogi i krzyczy: „Jestem już spóźniony!". I tak codziennie.— To masz problem - poważnie powiedział Antek. - Praca taty nie ma kół, więc nie odjedzie, ale twój autokar z całą pewnością tak.— No właśnie - zmartwił się Zbysiu.— Wiem! - zawołała Alusia. -Włącz telewizor przed snem. W nocy jest dużo reklam, będą cię budzić.iSSfeSSS*T' -.■-'-' .-¥— Pewnie będą, ale co chwilę. W nocy są prawie same reklamy - powiedział Antek. - Lepiej obejrzyj jakiś straszny film. Moja babcia mówiła, że oglądała niedawno taki film, po którym całą noc spać nie mogła.Wszystko wskazywało na to, że aby nie zaspać, to najlepiej wcale nie spać.* * *Zbysiu wykąpał się, sprawdził, czy wszystko ma przygotowane na jutrzejszy piknik, i zajrzał do pokoju. Tato leżał już w łóżku.— Idź spać - polecił tatuś. - Musimy się porządnie wyspać. Jutro bardzo wcześnie trzeba wstać.Zbysiu pomyślał, że tato, jak zwykle, o niczym innym nie myśli, tylko o spaniu. Prawdziwy z niego śpioch. A niech tam! Zbysiu nie zmruży nawet oka. Nie minęła chwila, a tato chrapał, że hej! Chłopiec wskoczył do łóżka i włączył telewizor. Teraz trzeba było znaleźć tylko kanał ze strasznym filmem. O, jest! Muzyka niepokojąca, na ekranie mroczno, a człowiek w czarnej pelerynie rozgląda się dookoła zabójczym wzrokiem. Zbysiu wpatrywał się w ekran i o mało oddechu nie stracił ze strachu. To chyba nie był dobry pomysł. Chłopiec co chwila chował głowę pod kołdrę, a później, to już w ogóle nie miał odwagi, żeby się spod niej wychylić. Wtedy postanowił wypróbować sposób z reklamami. Przełączył więc kanał. Reklam było co niemiara, ale powieki Zbysia stawały się coraz cięższe i cięższe. Co tu robić? Pod prześcieradło nic nie będziewkładał. Co to, to nie! Księżniczką na ziarnku grochu być nie zamierzał!— No, tak -westchnął Zby-siu. - Może jednak lepiej zabawić się w księżniczkę, niż nie pojechać na piknik?Wstał z łóżka. Trzeba coś znaleźć, żeby włożyć ł pod prześcieradło. Wolnym krokiem po omacku wyszedł do przedpokoju. Usłyszał jakiś szmer i stanął jak wryty. Sparaliżował go strach!— To wszystko wina tego filmu - pomyślał. Zebrał się na odwagę i ruszył na przód. W świetle wpadającym z ulicy do pokoju taty ujrzał zarys wazonu z kwiatami. To były róże, które mama przyniosła z pracy.— Będą w sam raz - ucieszył się Zbysiu i włożył pod prześcieradło cały bukiet.Ojej, jak kłuły! Kto by pomyślał. W końcu leżały pod grubym frotowym prześcieradłem. No, ale nawet jak4zaśnie, to na pewno za chwilę się obudzi! Na wszelki wypadek postanowił przywiązać rękę sznurkiem do łóżka. Ot tak, żeby mieć stuprocentową pewność. Jak postanowił, tak zrobił. Cóż to była za noc! Zbysiu budził się co chwilę. Róże kłuły, w reklamach telewizyjnych proponowali a to masło, a to czekoladki, a to klej do klejenia wszystkiego, a na dodatek sznurek sprawił, że Zbysiowi zdrętwiała cała ręka. Prawdziwy koszmar, a nie spokojna noc!* * *— Wstawaj, śpiochu! - Zbysiu poczuł, że ktoś delikatnie dotyka jego ramienia.Pomyślał, że za nic na świecie nie wstanie. Tak dobrze mu się przecież śpi.— Nie chcesz jechać na piknik? - dobiegł do jego uszu głos.Piknik? Jaki piknik? O rety! Przecież dziś miał jechać<z$u?J na Piknik!— Która godzina tato?*-. - zerwał się na równe nogi.— Już czas wstawać. Na stole w kuchni masz śniadanie - odparłtatuś. Był ubrany, ogolony i pachniał wodą kolońską. - A co robią róże koło t... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • red-hacjenda.opx.pl