Jak Syriusz został psem przewodnikiem, EBooki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bożena CisowskaJak Syriusz zostałpsem przewodnikiemKatowice 2015Redakcja i korekta: Marzena ChyrzyńskaProjekt graficzny: Beata CisowskaRok wydania: 2015Miejsce wydania: KatowiceISBN 978-83-943351-0-6spis treściWstęp 5Rozdział IJak Syriusz stał się psem przewodnikiem 61. Co ułatwia niewidomym samodzielne chodzenie. 62. Dlaczego chciałam mieć własnego psa przewodnika. 73. Gapcia i Syriusz 104. Jak Syriuszek wyrósł na Syriusza 115. Wreszcie pies przewodnik 136. Moje obowiązki 17Rozdział IIStereotypy 191. Istnienie psich ras jest wynikiem fanaberii pewnej grupy ludzi 192. Pies stróżujący powinien mieć stworzone dobre warunki na podwórku. Wprowadzanie do domu naraża człowieka na choroby i bród. 203. Ludzie trzymający psy w blokach są wobec nich nieodpowiedzialni. Niemożność biegania po podwórku męczy je. Często infantylni opiekunowie twierdzą, że sam fakt posiadania zwierząt czyni ich dobrymi. 214. Głodne, wynędzniałe psy są problemem, którym powinny się zająć jakieś organizacje, ale nie ja. 225. Kupienie zwierzątka dziecku uczy je odpowiedzialności. 226. Psy przewodniki są warunkowane, a następnie wykorzystywane jak roboty, niemogące mieć normalnych, psich reakcji. 23Rozdział IIISyriusz i ja 271. Pies pracujący 272. Na czym polega praca mojego psa przewodnika 283. Nasze relacje 314. Procedury 345. Czego nauczyłam się po egzaminie pracując samodzielnie z Syriuszem. 386. Wyznaczanie granic 41IV rozdziałWnioski 441. Czego nie udało mi się nauczyć 442. Moje błędy 453. Przezorny zawsze ubezpieczony 484. Szkolenie profesjonalne 515. Szczegóły techniczne 546. Łapa w rękę, ręka w łapę. 58Rozdział VKto jest zrehabilitowany? 601. Czy jestem tendencyjna 602. Prywatne pokazy 623. Biała laska, a pies 654. Kalkulacja 685. Codzienność 706. Żywy czy elektroniczny 73Rozdział VIŻeby było łatwiej 761. Skąd wiem, że to ten? 762. Komfort i dyskomfort 803. Mistrz i uczeń 844. Dobre lub złe wyszkolenie psa 895. Marzenia 916. Wizerunek 92Zakończenie 94WstępCzęsto słyszałam o istnieniu psów, które potrafią prowadzić niewidomych. Będąc jedną z nich nie umiałam sobie wyobrazić w jaki sposób zwierzęta wykonują tak skomplikowane zadanie. Przez wiele lat poruszałam się przy pomocy białej laski uważając taką technikę za wystarczająco dobrą. Kilka lat temu przeczytałam wywiad z osobą posiadającą czworonożnego pomocnika, który natchnął mnie do poszukiwania informacji związanych z tą tematyką. Ze zdumieniem odkryłam, że nie ma dostępnej publikacji umożliwiającej niepełnosprawnym dotarcie do podstawowej wiedzy, nim podejmą decyzje czy są zainteresowani czworonożnym przewodnikiem. Postanowiłam zatem wypełnić tę lukę. Nieoczekiwany splot wydarzeń spowodował, że wzięłam udział w szkoleniu własnego psa Syriusza. Zdobyłam wiele doświadczeń, którymi chcę się podzielić. To, co opisałam jest wynikiem prywatnych obserwacji ucznia, a nie wskazówkami profesjonalisty jakim jest trener. Dlatego nie można traktować poniższej treści jako podręcznikowych wskazówek. To po prostu moja opowieść o odkryciach, sukcesach, błędach, porażkach i spostrzeżeniach. Pod koniec pracy nad nią, na rynku pojawiła się profesjonalna publikacja o psach asystujących. Pomimo to, postanowiłam rozpowszechnić poniższe treści.Psy pomagające w codziennym życiu chorym i niepełnosprawnym z rozmaitymi dysfunkcjami nazywane są oficjalnie asystującymi. Jednak ja wolę te, które prowadzą niewidomych mianować przewodnikami. To określenie jest tradycyjne i rozpoznawalne przez ogół społeczeństwa. Idąc po ulicach słyszę czasami jak dziecko sylabizuje napis na uprzęży Piees-a-sys-tuu-jący, po czym prawie zawsze pada pytanie:- Co to znaczy?Udzielona odpowiedź jest najczęściej taka:- To przewodnik, który prowadzi panią.Wielokrotnie zadawałam sobie następujące pytania: Co oznacza określenie pies pracujący? Skąd wie, że pracuje? Co odróżnia go w codziennym życiu od zwykłego czworonożnego pupila? Jakie umiejętności posiada przeciętny pies przewodnik? W ciągu dwuletnich zajęć odpowiedziano mi na wiele z tych zagadnień.Na ogół osoba niewidoma otrzymuje dorosłego, wyszkolonego psa przewodnika od organizacji zajmującej się takimi działaniami. Moim marzeniem było samodzielne wychowanie szczenięcia i wzięcie udziału w jego trenowaniu. O tym właśnie opowiem.Rozdział IJak Syriusz stał się psem przewodnikiem1. Co ułatwia niewidomym samodzielne chodzenie.Większość ludzi nie analizuje co zrobić, by w codziennym życiu gdzieś się przemieścić – jak przejść, pójść, minąć, obejść… Do głowy im nie przychodzi, że te umiejętności są bardzo cenne. Ruch dla przyjemności zajmuje więcej uwagi. Myślą jaki sprzęt sobie kupić by np. uprawiać sport. Dzięki temu mogą jeździć na rowerze czy na łyżworolkach, latać na paralotni, wykonać skok na bungee. Wymienię jeszcze bieganie, pływanie, chodziarstwo, jazdę na nartach i łyżwach. Zwykłe chodzenie na zakupy czy do pracy uważane jest często za coś oczywistego. Zdziwienie wzbudza spostrzeżenie danego człowieka, gdy odczuje niespodziewany dyskomfort spowodowany chodzeniem po ulicy. Wtedy zaczyna dociekać co jest przyczyną dziwnych objawów. Inaczej traktują przemieszczanie Ci, którzy nie mają nóg lub nie mogą nimi władać. Chcąc skorzystać z cudzej pomocy muszą planować swoje działania, a mając zamiar się usamodzielnić kupują odpowiedni wózek inwalidzki.Na ogół niewidomi, niemający dodatkowych schorzeń, chodzą samodzielnie po dobrze znanych bezpiecznych przestrzeniach bez korzystania z widocznych narzędzi. Jest to łatwe w domu, na podwórku, w ogródku i na mało ruchliwych drogach. Brak wzroku kompensują słuchem, dotykiem czy węchem. Bez patrzenia stają przy stole, omijają drzewo, skręcają w odpowiednim miejscu np. w prawo, siadają na fotelu, czy podchodzą do raczkującego dziecka. Sporty i rekreację związaną z przemieszczaniem się uprawiają pod kontrolą albo w towarzystwie widzących. Dzięki temu spacerują, maszerują, biegają, jeżdżą na nartach, na tandemie, uprawiają Nordic Walking, pływają i chodzą po górskich szlakach. Przemierzanie ulic, urzędów, instytucji oraz innych nieznanych przestrzeni wymaga pomocy z zewnątrz. Należy poprosić o pomoc kogoś kto widzi, używać narzędzia jakim jest biała laska albo urządzenia czyli GPS. Można skorzystać z umiejętności wykwalifikowanego psa.Z reguły osoby z dysfunkcją wzroku potrafią idąc po ulicy z laską zatrzymać się przed pasami i przejść przez nie prawidłowo. Używając tego prostego, taniego i praktycznego narzędzia można chodzić po wertepach i eleganckich alejkach. Chcąc znaleźć np. konkretne stanowisko na płycie dworca autobusowego wyszukuję charakterystycznych punktów takich jak: słupek z wystającą na wysokości brwi tablicą, o którą łatwo je rozciąć, łukowaty zakręt z wyrwą w chodniku czy krawężnik, którego nie mogę pomylić z innym, podobnym. Jeśli nie wymacam otwartej studzienki kanalizacyjnej wpadnę w dziurę łamiąc nogę. Zagrożeniem są wykopy na stałych trasach nieoznaczone wyczuwalną taśmą. Nie trudno „fiknąć” głową w dół podczas swobodnego przemierzania znanej drogi z niespodzianką. Mając natężoną uwagę można szybko wyszukiwać stałe punkty, nowinki czy przecinać nieznane place posługując się białą laską, będącą przedłużeniem ręki. Po dotarciu na umówione spotkanie składam ją zapominając na jakiś czas o istnieniu narzędzia. Po nagłej wysiadce na torach tramwajowych spowodowanej awarią jest ono przydatniejsze od GPSa, a czasem nawet od psa przewodnika. GPS wymaga wcześniejszego naniesienia odpowiednich punktów i pomagania sobie laską, umożliwiającą wykorzystanie praktycznych wskazówek przekazywanych dźwiękiem. Zwierzęcia nie można schować w zatłoczonym autobusie. Jest absorbujące w domu, w pracy i podczas wizyt towarzyskich. Jednak chodzenie z nim po alejkach i ulicach jest przyjemnością. Łatwo podejść bez wahania do konkretnych punktów, a także bezpiecznie ominąć potencjalne zagrożenia. Niewidomi mają wokół siebie mnóstwo „łamigłówek”. Wejście na halę dworcową, do toalety publicznej, do autobusu czy pociągu to wyzwanie. W Polsce nie ma standardowej szerokości drzwi, standardowej ilości schodów oraz standardowego usytuowania miejsc siedzących w środkach lokomocji. Mimo tych trudności warto mieć jak największą niezależność. Dotarcie na konferencję w obcym mieście czy do teatru z nieznanym rozkładem pomieszczeń wymaga koncentracji uwagi i nawiązywania kontaktów z przechodniami, których wskazówki są często niezbędne. Prócz własnych wysiłków dobrze jest poszerzać umiejętności korzystając z wiedzy wykwalifikowanych specjalistów. Dla mnie nową metodą jest współpraca z psem przewodnikiem. Nie muszę kluczyć jak podczas używania laski. Idąc swobodnie mijam np. kałuże, wiadro ustawione na środku chodnika czy studzienkę kanalizacyjną otwartą niefrasobliwie, nie wiedząc o ich istnieniu. Jednak za komfort chodzenia należy się odwdzięczyć, uwzględniając potrzeby żywej istoty. Konieczne jest przeorganizowanie dotychczasowego trybu życia. Stworzenie więzi z czworonogiem sprawia, że długofalowe zobowiązania wobec niego nie są uciążliwe.2. Dlaczego chciałam mieć własnego psa przewodnika.Cenię samodzielność dającą niezależność od innych. Składa się na nią wszystko, co potrafię zrobić oraz możliwość dotarcia tam, gdzie chcę i kiedy chcę. Od dziecka przygotowywano mnie do tego. Mogłam biegać po alejkach, jeździć na wrotkach, gotować obiady, piec ciasta bądź robić swetry na drutach. Gdy miałam 16 lat nauczono mnie korzystania z białej laski. Instruktorka pokazała jak chodzić bezpiecznie po ulicach ruchliwych miast. Później z odległości obserwowała czy prawidłowo przemierzam skrzyżowania, robię zakupy, wchodzę do kina czy kawiarni. Jeździłam rozmai... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • red-hacjenda.opx.pl