James Rebecca - Piękna ZŁAlicja, EBOOKI
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
James Rebecca
Piękna ZŁAlicja
"Nie poszłam na pogrzeb Alicji.
Byłam wtedy w ciąży, oszalała i wściekła z rozpaczy. Ale to nie po Alicji rozpaczałam. Nie, wtedy już
nienawidziłam Alicji i cieszyłam się, że umarła. To Alicja zniszczyła mi życie, odebrała najlepsze, co
kiedykolwiek miałam, i roztrzaskała na milion kawałków. Nie płakałam po Alicji, ale przez nią.
Ale teraz, cztery lata później i o całe wieki szczęśliwsza, kiedy wreszcie usadowiłam się w wygodnym
poukładanym życiu z moją córką Sarą (moją słodką, poważną małą Sarą), czasem żałuję, że jednak
nie poszłam na pogrzeb Alicji…"
Tak zaczyna się opowieść dwudziestotrzyletniej Katherine…
Świat Katherine runął tej nocy, kiedy zamordowano jej młodszą siostrę. Miała wtedy siedemnaście
lat. Miotana wyrzutami sumienia przenosi się do innego miasta. Usiłuje uciec od dręczących ją
wspomnień, od rozpaczy rodziców, od nagonki mediów. Chce zatrzeć siebie. Być sama.
Niewidzialna. Ale oto w jej życie wdziera się Alicja. Jest piękna i śmiertelnie niebezpieczna. Chce
zawładnąć duszą, sercem i umysłem Katherine. Tak jak zawładnęła Robbiem, który zrobi dla niej
wszystko. Oboje poddają się jej, choć wiedzą, jak przerażająco Alicja jest zła. Nie wiedzą tylko,
dlaczego. Dlaczego Alicja ze zła uczyniła sens życia i dlaczego wybrała Katherine na swoją ofiarę…
Nie
poszłam na pogrzeb Alicji.
Byłam wtedy w ciąży, wściekła i oszalała z rozpaczy. Ale to nie po Alicji rozpaczałam. Nie, wtedy już
nienawidziłam Alicji i cieszyłam się, że umarła. To Alicja zniszczyła mi życie, odebrała najlepsze, co
kiedykolwiek miałam, i roztrzaskała na milion kawałków, których nie dało się posklejać. Nie
płakałam po Alicji, ale przez nią.
Ale teraz, cztery lata później i o całe wieki szczęśliwsza, kiedy wreszcie usadowiłam się w
wygodnym, poukładanym życiu z moją córką Sarą (moją słodką, poważną małą Sarą), czasem żałuję,
że jednak nie poszłam na pogrzeb Alicji.
Tyle że czasem widuję Alicję - w supermarkecie, przy furtce przedszkola Sary, w barze, do którego
nieraz chodzimy z Sarą coś tanio zjeść. Kątem oka dostrzegam jej lśniące złote włosy, ciało modelki,
wystrzałowe ciuchy i staję jak wryta, i gapię się z łomoczącym sercem. Ale już po chwili
przypominam
sobie, że ona nie żyje, że jej nie ma, że to nie może być ona. Mimo to zmuszam się, żeby podejść bliżej
i upewnić się, że nie prześladuje mnie jej duch. Z bliska te kobiety czasem są podobne, choć nigdy,
nigdy nie tak piękne jak Alicja. Częściej jednak, gdy im się dokładniej przyjrzę, wcale jej nie
przypominają.
Odwracam się i wracam do tego, co robiłam przed chwilą, ale moja twarz i wargi są zimne, a przypływ
adrenaliny wywołuje nieprzyjemne mrowienie w czubkach palców. I zawsze mam już rozwalony
dzień.
Powinnam była pójść na ten pogrzeb. Nie musia-łąbym płakać, udawać rozpaczy. Mogłabym
roześmiać się gorzko i splunąć na grób. Kogo by to obeszło? Ale gdybym widziała, jak opuszczają
trumnę, jak przysy-pują grób, miałabym większą pewność, że naprawdę nie żyje i została pogrzebana.
Wiedziałabym - w głębi duszy - że Alicja odeszła na zawsze.
1
Przyjdziesz? - Alicja Parrie patrzy w dół i się uśmiecha.
Jest pora lunchu. Siedzę sama pod drzewem, pochłonięta książką.
- Słucham? - Osłaniam dłonią oczy przed słońcem i spoglądam w górę. - Gdzie mam przyjść?
Alicja podaje mi kartkę.
Biorę i czytam. To wydrukowane w jaskrawych kolorach zaproszenie na jej osiemnastkę.
Przyjdźcie
wszyscy!! Przyprowadźcie przyjaciół!! Darmowy szampan! Darmowe jedzenie!
Tylko ktoś tak po-
pularny i pewny siebie jak Alicja mógłby rozdawać takie zaproszenia. Każdy normalny człowiek czuł-
by się, jakby błagał o gości. Dlaczego ja? - myślę. Znam Alicję. Wszyscy znają Alicję. Ale nigdy
przedtem z nią nie rozmawiałam. Jest jedną z tych dziewczyn. Pięknych, popularnych, których nie
sposób nie zauważyć.
Składam zaproszenie na pół i kiwam głową.
4
- Postaram się. Chyba zapowiada się niezła zabawa - kłamię.
Alicja przygląda mi się przez kilka sekund. Potem wzdycha i siada przy mnie tak blisko, że jej kolano
ciężko opiera się o moje.
- Nie przyjdziesz. - Uśmiecha się szeroko.
Czuję, jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Całe moje życie wydaje mi się czasem jedynie
jakąś fasadą, murem tajemnic, ale i tak nie potrafię kłamać. Spuszczam wzrok.
- Pewnie nie.
- Ale ja chcę, żebyś przyszła, Katherine - mówi. -Naprawdę bardzo mi zależy.
Jestem zaskoczona, że Alicja w ogóle wie, jak się nazywam. Jeszcze bardziej zaskakujące, a wręcz
dziwne, że chce, żebym przyszła na jej imprezę. W Drummond High właściwie nikt mnie nie zna i nie
mam żadnych bliskich przyjaciół. Przychodzę i odchodzę po cichu, sama. Ja się tu tylko uczę. Staram
się nie zwracać na siebie uwagi. Nauka idzie mi dość dobrze, choć nie mam jakichś wyjątkowych
osiągnięć. Nie uprawiam sportu, nie należę do żadnego klubu. I choć wiem, że nie mogę robić tak
zawsze - żyć całe życie jak cień - na razie to mi odpowiada. Tak, ukrywam się. Jestem tchórzem. Ale
teraz muszę być niewidzialna, być kimś, kto nie wzbudza zainteresowania. W ten sposób nigdy się nie
dowiedzą, kim naprawdę jestem ani co się stało.
Zamykam książkę i zaczynam pakować lunch do torby.
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]