Jan Engelgard, ebooki i czasopisma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->1Regionalizacja jako instrumentlikwidacji państw narodowychUchwalona w 1998 roku ustawa o samorządzie terytorialnym wopinii jej inspiratorów miała na celu zwiększenie roli samorządnościi odciążenie państwa w jego roli organizatora życia zbiorowego.Decentralizacja miała na celu odejście od modelu państwa, jakiobowiązywał przed 1989 rokiem. Cele te, z punktu widzenia czystomerytorycznego, nie są kontrowersyjne i żadna z sił politycznych ichnie kwestionowała. Problem polegał na tym, że za tymi hasłamiukryta była od samego początku idea regionalizacji, zgodnie z którądecentralizacja jest tylko instrumentem na drodze do celuzasadniczego – budowy Europy Regionów na gruzach państwnarodowych.Innym, często ukrywanym oficjalnie, celem animatorów tej ustawybyło dostosowanie podziału administracyjnego Polski do podziałuadministracyjnego Niemiec. Prof. Witold Kulesza, autor ustawy i jejgłówny propagator, przekonywał, że chodzi o utworzeniewojewództw-regionów, które „będą silne ekonomicznie i zdolne doprowadzenia samodzielnej polityki regionalnej”. Chodziło zwłaszcza oto, by stworzyć jednostki administracyjne mogące stać się partneremdla niemieckich landów. Dla osiągnięcia tego stanu konieczne stałosię zlikwidowanie struktury wojewódzkiej utworzonej w wynikureformy administracyjnej w 1975 roku. Przywrócenie powiatów miałoz kolei złagodzić następstwa tejże likwidacji, ale od samego początkubyło jasne, że powiaty to jedynie rozsadnik dotychczasowej strukturyadministracyjnej. Ponieważ celów tych nie ukrywano, cała koncepcjaspotkała się z silną opozycją. Np. Adam Struzik, wówczas senator PSL,pisał: „Wprowadzenie powiatu miałoby doprowadzić w konsekwencjido państwa regionalnego. Oznaczałoby to, niezależnie oddeklarowanych obecnie tendencji, ustawodawczą i ekonomiczną2autonomizację regionów oraz podział kraju na kilka dużych ośrodków.Nasze historyczne doświadczenia nakazują nam większą dbałość owzmocnienie integralności państwa polskiego ze względu na jegootoczenie polityczne”. Opinię te podzielała prof. JózefinaHrynkiewicz: „Regionalizm w Polsce nie należy do szczególniecenionych wartości politycznych. Polska jest krajem unitarnym. Wpolskiej tradycji politycznej dążenie do autonomii i niezależnościregionów traktowane było jako wyraz tendencji separatystycznych,przedkładania interesów patrykularnych nad ogólnonarodowe ipaństwowe, jako wyraz sobiepaństwa i prywaty”.Ustawa, mimo sprzeciwu wielu środowisk, została jednakprzeforsowana, choć liczba województw samorządowych uległazwiększeniu w porównaniu z planami lobby regionalistycznego.Powstało bowiem 16, a nie 10-12 województw. Zwolennicyregionalizacji Polski dokonali pierwszego kroku na drodze do realizacjiswoich celów. Warto bliżej przyjrzeć się tej koncepcji, zarówno odstrony czysto ideologicznej, jak i praktycznej. Jest to tym bardziejpilne, że w Europie decydują się obecnie losy przyszłego kształtu UniiEuropejskiej. Na podstawie dotychczasowej dyskusji, jak i analizująckierunek ewolucji Unii Europejskiej – można sformułować wniosek, zelobby regionalistyczne uzyskuje z roku na rok coraz większe znaczeniei zyskuje dla swoich koncepcji coraz większe poparcie. Idea EuropyRegionów ma oficjalne wsparcie rządu Republiki Federalnej Niemiecoraz Komisji Europejskiej. Nie oznacza to wszakże, że walka o kształtEuropy pomiędzy zwolennikami Europy Państw a zwolennikamiEuropy Regionów – jest już definitywnie rozstrzygnięta na korzyśćtych drugich. Tym większe znaczenie ma w tej chwili stanowiskoPolski. Jasne opowiedzenie się po stronie koncepcji EuropySuwerennych Państw Narodowych jest nakazem polskiej racji stanu.Jednak w różnych wypowiedziach polityków polskich zaczęły siępojawiać w ostatnich latach głosy na rzecz Europy Federalnej, czyliEuropy Regionów. Przykładem tego typu opinii są wypowiedziministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza i ministerDanuty Huebner. Niepokojące jest to, że wystąpienia te nie spotkałysię z odpowiedzią innych polityków, w tym premiera. Zostały więc3milcząco przyjęte do wiadomości, a milczenie oznacza wyrażeniezgody.Idea regionalizmuRegionalizm to ideologia, której zasadniczym celem jest podważenieidei państwa narodowego, ukształtowanego ostatecznie w wieku XIX.Państwo narodowe, wedle koncepcji zachodnioeuropejskiej, jestinstytucją mającą na celu organizację życia zbiorowego narodów, jestnarzędziem w rękach narodów. W języku politycznym na Zachodziefunkcjonuje zbitka pojęciowa państwo-naród (L`etat-nation). Oznaczaona całkowitą jedność między narodem (rozumianym tam nie jakowspólnota etniczna, lecz polityczna) a państwem. Państwo narodowejest więc instytucją polityczną wykraczającą poza podziałynarodowościowe, językowe, kulturalne, czy regionalne. Klasycznympaństwem narodowym tego typu jest Francja, ukształtowana w wiekuXIX w wyniku oddziaływania idei rewolucji francuskiej, ale także (oddrugiej połowy XIX wieku) idei narodowej (w wieku XX najbardziejreprezentatywny jest tu gaullizm). Państwem narodowym tego typujest także Hiszpania, obejmująca swoimi granicami krainy kiedyśsamodzielne pod względem politycznym i językowym (Katalonia).Regionaliści od samego początku głoszą tezę, że państwo narodowejest nie tyle instytucją będąca narzędziem realizacji celówposzczególnych narodów, lecz instytucją zniewalającą te narody,narodowości i jednostki. Posługując się hasłami wolnościowymi,regionaliści głoszą postulat „wyzwolenia” ludzi spod ucisku państwanarodowego. Ma to się dokonać poprzez zbuntowanie obywateliprzeciwko własnym państwom. Ten bunt związany jest ściśle zpropagowaniem innej, niż narodowa, świadomości – obywatelskiej,regionalnej, etnicznej, kulturowej. W tym celu najbardziej znaczącezadanie otrzymują narodowości zamieszkujące poszczególne państwanarodowe. We Francji są to Bretończycy, Alzatczycy, Sabaudczycy,Prowansalczycy, Baskowie. W Hiszpanii są to przede wszystkimKatalończycy, a w Wielkiej Brytanii Szkoci, Walijczycy i Irlandczycy.Regionaliści dążą więc do zbuntowania narodów lub wspólnot4etnicznych, które nie mają w tej chwili własnych państw, przeciwkopaństwom, w których zamieszkują.Czołowy ideolog regionalizmu, Szwajcar Denis de Rougemont (1906-1985) pisał: „Przeszkodą dla powstania jakiegokolwiek związkułączącego Europę, a więc powstania wszelkiej unii federalnej, jestniewątpliwie Państwo Narodowe, takie, jakiego model stworzyłNapoleon, ze względu na możliwość wojny w pełni scentralizowane(…) Co mianowicie oznacza powstanie Państwa Narodowego? Jest topoddanie całego narodu albo grupy narodów podbitych przez jedenspośród nich, absolutnej władzy państwa. Jest to zamysł, aby najednym obszarze, zakreślonym przebiegiem wojen i nagle nazwanym„świętą ziemią ojczystą”, współistniały ze sobą rzeczywiste, zupełnieodmienne od siebie byty, których żadne powody nie skłaniają doposiadania wspólnych granic, a także języka, gospodarki, statusuobywatelskiego”. Jak widzimy, dla autora tych słów PaństwoNarodowe to monstrum zniewalające jednostki i grupy etniczne.Jednak najbardziej niebezpieczne w tym toku myślenia jest cośinnego – to teza, że granice współczesnych państw są nie tylkosztuczne, ale w dodatku ustanowione siłą. Teoretycznie rzecz biorącjest w tym cząstka prawdy, ale jeśli nawet się z tym zgodzimy, totrudno zaakceptować wniosek o pilnej konieczności ich rewizji.Granice państw narodowych są wynikiem procesu historycznego, sąod lat spokojne, dlatego próba zburzenia status quo terytorialnegojest niebezpieczna.Nienawiść do instytucji Państwa Narodowego idzie tak daleko, żeRougemont odrzucał nawet ideę konfederacji tychże państw. Pisał:„Ktoś może powiedzieć, że niesłusznie wyostrzam sprzecznośćpomiędzy Państwem Narodowym a federacją, sprowadzając ją dodylematu: władza albo wolność, pojmowanych jako celezjednoczenia. Nie sądzę jednak, aby dało się utrzymać istnienie jakiejśtrzeciej drogi. Nie wierzę w tę „potężną konfederację”, o której mówiłgenerał de Gaulle, a która składałaby się z Państw Narodowych,zazdrośnie upierających się przy pretensjach do absolutnejsuwerenności. Nie wierzę w takie Towarzystwo Przyjaciół składające5się z mizantropów. Wierzę natomiast w konieczność dekompozycjinaszych Państw Narodowych. Albo raczej w konieczność ichodrzucenia, zdemistyfikowania ich sakralności; ich granice powinnybyć przepuszczalne jak sito, te granice na ziemi, pod ziemią i wpowietrzu powinny być zakwestionowane i przy każdej okazji należywykazywać, jak są absurdalne”.Odrzucenie koncepcji gen. Charlesa de Gaulle`a jest bardzocharakterystyczne dla wszystkich regionalistów – był to dla nich wrógnumer 1. W tym miejscu trzeba jeszcze raz przypomnieć, że de Gaullenie był twórcą idei Europy Ojczyzn i nigdy nie używał tego terminu, coz uporem mu się przypisuje. De Gaulle, który chyba najwcześniej zewszystkich dostrzegł niebezpieczeństwo regionalizmu, stał nastanowisku, że Europa może być jednoczona tylko jako konfederacjasuwerennych państw narodowych. Wspólnota taka mogłaby miećpewne cechy ponadnarodowe, ale odrzucał z góry jakiekolwiekpomysły, by rozbudowywane instytucje europejskie uzyskiwały corazwiększe kompetencje kosztem suwerenności poszczególnych państw.W jego rozumieniu termin „Europa Ojczyzn” był zbyt wąski, aponadto mógłby być źle rozumiany, wszak „ojczyznami” dla ichmieszkańców są i Bretania, i Alzacja, a to pachniało już regionalizmemwymierzonym w integralność terytorialną państw narodowych.Wróćmy do de Rougemonta. Jego wizja przyszłości rysowała sięprzeraźliwe jasno: „W jutrzejszej Europie, wyzwolonej od tyraniigranic politycznych i administracyjnych, narzucanych całościometnicznym i ekonomicznym, bardzo szybko zarysuje się i umocnipodział na organizujące się regiony. Będą się one kształtować zgodniez tym, co je zbliża i uzupełnia, zgodnie również z nowarzeczywistością, która je powołała do życia, przekraczając natomiastdawne granice narodowe (…) I na tych właśnie regionach zbudujemyEuropę, nie zaś na strukturach – w dużej mierze już nie wypełnionychtreścią – narodów. Przejście od narodu do regionu będziepodstawowym zjawiskiem dla Europy końca XX wieku”.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]