X


Janion. [Pusty chłodny pokój z widokiem na wszechświat], EBooki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Grzegorz JanionPUSTY, CH�ODNY POK�J Z WIDOKIEM NA WSZECH�WIAT.Zimno... To pierwsze odczucie, kt�re towarzyszy narodzinom. Zimno... Przejmuj�cedoszpiku ko�ci odczucie �mierci. Otworzy� oczy. Zimno... Cia�em jego wstrz�sa�ydreszcze.Czu� na sk�rze krople, wilgo� zdawa�a si� przenika� na wskro�, do wn�trza.Dr��c� d�oni�uchwyci� kraw�d� sarkofagu, zimno... Ostre ig�y mrozu wbi�y mu si� w palce.Dr��c d�wign��si� i przechyli� na zewn�trz. Zwymiotowa� wod�. Wilgotna sk�ra na piersiprzylgn�a dooszronionej kraw�dzi. Szarpn�� si�. B�l... Nowe odczucie wtargn�o ciep�em wjegozzi�bni�te cia�o. �ycie...Wcze�niej �ni�, jeden rzut okiem na wska�nik wystarczy� mu aby zorientowa� si�,i� trwa�oto dwadzie�cia lat. Spr�bowa� usi���.Przez dwadzie�cia lat �ni� o zimnie, grobach, deszczu i rozmi�k�ej ziemi. Jegogr�b we �niemie�ci� si� w pobli�u zamglonej �ciany jakiej� wielkiej budowli. Wznosi�a si�ona ciemnymmonolitem ponad powyginane drapie�nie ga��zie nagich drzew, mierz�c w zszarza�eniebo.Szuka� tam ciep�a, znajdowa� tylko okrutne, szorstkie kamienie. W��czy� si� pookolicy dr��ci krzycz�c. Trupie r�ce kostnia�y mu od nieustaj�cego wiatru smagaj�cegokroplami wody lubostrymi ig�ami lodu. Ka�dego dnia skamla� o ciep�o. Czasami pojawia�o si� wpobli�u jakie�zwierz�, lecz szybko umyka�o przestraszone. Zdarza�o si� te�, i� przechodzilitamt�dy ludziew ci�kich szarych p�aszczach, ub�oconych butach, os�aniaj�cy si� na darmoparasolami.Rzuca� si� na nich z rozczepionymi r�kami i chwyta� pustk�, znajdowa� mr�z.Ludzienatomiast rozgl�dali si� nagle zaniepokojeni i odchodzili �piesznie, unosz�c zesob� to, co dlaniego nieosi�galne.Wyj�c wytoczy� si� z sarkofagu i upad� rozbijaj�c sobie �okcie. Wsta�. Jegonabrzmia�e,zsinia�e stopy bola�y gdy ruszy� po chropowatej pod�odze. Drobne chropowato�ciodczuwa�wyolbrzymione, jakby st�pa� po szklanej t�uczce. Prawie nie m�g� i��. B�l jednakpromieniowa� ze st�p �yciem. Odsun�� z oczu d�ugie wilgotne w�osy. Czu� ulg�.W �nie wraca� zwykle do swojego gniazda w rozmi�k�ej ziemi i tam �ka� pr�buj�crozmasowa� d�onie.* * *Siedzia� na fotelu wpatruj�c si� w czelu�� wiecznej nocy. W d�oniach trzyma�kubek zparuj�cym gor�cym napojem. Powietrze ociepla�o si�, otuli� si� jednak dok�adniekocem, gdy�ci�gle jeszcze panowa� ch��d. Statek budzi� si� do �ycia razem z nim.Noc wo�a�a do niego, przyci�ga�a. Gwiazdy dziurawi�y materi� nocy, k�uj�cprzestrze�zimnym �wiat�em. Wiedzia� jednak, one rozprasza�y swoj� energi�, trwoni�y si�y,umiera�y.Ostatni pr�cik szronu sp�yn�� z iluminatora w postaci oleistej kropli.Za jego plecami, za dok�adnie zaryglowanymi drzwiami, sta� zamkni�ty,przyczajonysarkofag hibernatora, kt�ry s�a� mu przez �cian� mroczne wra�enia. Pij�c herbat�odczuwa�jego obecno�� jako m�cz�cy, ale odsuni�ty g��boko ucisk w �wiadomo�ci. Tam, wmrocznychzak�tkach duszy, skulony usadowi� si� strach.Noc szepta�a poprzez hermetyczne okno, szumia�a o czym� muzyk� promieniowania.Chocia� nie, to niemo�liwe, to tylko szepty w jego g�owie, p�yn�ce gdzie�pomi�dzy jasnymigwiazdami, z tych czarnych g��bi, gdzie wzrok tonie i patrz�c odnosi si�wra�enie, i� leci si�tam, mijaj�c s�o�ca i planety, w zawrotnym tempie b�d�c wsysanym przezniesko�czono��.Gdzie� w tych ciemnych zakamarkach, w naocznych fragmentach kra�ca kra�c�w, tu�zaczarn� draperi� wiecznej nocy, poza pustk� i poza mrozem, czai si� stworzyciel.On w�a�nieprzechowuje zagubiony sens istnienia tego ogromnego, pustego pokoju bez drzwi iokienzwanego kosmosem.Wcisn�� jaki� prze��cznik, dzi�ki czemu us�ysza� syntetyczny, d�wi�kowy przek�adpsalm�w promieniowania reliktowego.Kolejny raz prze�kn�� herbat�. Ciep�o sp�yn�o wraz z p�ynem w g��b jego cia�a.Nieistnieje tylko b�l. Smakowa� inne objawienia �ycia.G�o�nik szumia� monotonnie, ale nieprzewidywalnie. Trzeszcz�ce d�wi�ki uk�ada�ysi� wr�norodne rytmy, skrawki melodii. Trudno okre�li� czy to rzeczywisto��, czyzb��kany umys�pr�bowa� odnale�� �ad tam gdzie go nie by�o. Jako dziecko ca�ymi nocami tkwi�przy radiukr�c�c tam i z powrotem ga�k� potencjometru, omija� stacje. Uwielbia� to, m�g�tak siedzie�bez ko�ca, ws�uchany. Szum, chaos, ostateczna abstrakcja wszystkiego,kwintesencja sztuki.Ch�on�� zachwycony t� pie�� wszech�wiata, echo absolutu.***Przechadza� si� po wn�trzu swojego pojazdu. Panowa� w nim p�mrok. Wodzi� palcemwzd�u� �cian. Jego kajuta, r�wnocze�nie sterownia statku, mia�a prost�,sze�cienn� form�, jakzwyk�y pok�j. Szare, chropowate �ciany, szary, chropowaty sufit i szara,chropowata pod�oga.Jak z bazaltu. Jak mury budowli z jego sn�w. Z jednej strony dwoje p�askich,zlewaj�cych si�ze �cian� drzwi. W jednym z k�t�w niewa�ko�ciowa muszla klozetowa. Na �cianie,poprawej, patrz�c od drzwi, dwa pod�u�ne pionowe zarysy - drzwiczki g��bokichszafek. Ichpowierzchnia nie r�ni�a si� od powierzchni �cian. Po lewej, pod�u�ny konturcieniawskazywa� miejsce, w kt�rym chowa si� w �cian� sk�adane ��ko. Na wprost odwej�cia, po�rodku �ciany, znajdowa� si� iluminator. Przypomina� on kszta�tem zwyk�e,kwadratowe okno.Pod iluminatorem mie�ci�a si� w�ska szpara, zupe�nie zacieniona w s�abym, nierozja�niaj�cym kabiny �wietle. W jej cieniu znajdowa�o si� dwana�cie przycisk�wsterowaniai kilka zgaszonych monitor�w. Naprzeciw sta� twardy fotel, oddalony od �cianyakurat tyle bymo�na by�o wygodnie oprze� o ni� nogi. Fotel by� jedynym elementem, kt�ryurozmaica�zaokr�glonymi, z�udnie mi�kkimi kszta�tami, surowe wn�trze. Usiad� na nim. Przeziluminator �wieci�y gwiazdy. Oto jego dom: pusty ch�odny pok�j z widokiem nawszech�wiat.***Od pewnego ju� czasu, po�rodku "okna", m�g� dojrze� cie� przes�aniaj�cy kilkagwiazd.Tylko to, zdradza�o istnienie milcz�cego obiektu przed nim. W�a�nie z powodu tejobecno�ciuaktywni�y si� d�ugo nieruchome mechanizmy, przez kt�re zosta� przywo�any do�ycia zlodowej �mierci pe�nej sn�w. Minie jeszcze doba, nim dotrze w pobli�e gwiezdnegookr�tu,uruchomi system �luz i r�kaw, dzi�ki kt�remu wejdzie na obcy pok�ad. W �lad zanim ruszykilka robot�w, kt�re zajm� si� przenoszeniem prowiantu, uzupe�nianiem zapas�wwody,niezb�dnych pierwiastk�w takich jak tlen i azot, i przepompowywaniem paliwa. By�ju� na tonajwy�szy czas. Kiedy potrzebne s� jakie� surowce, kiedy chce si� spotka� kogo�a jest si�samotnym �eglarzem, wystarczy czeka�. Wszech�wiat nie zawsze jest niezmierzony,czasamiwydaje si� zupe�nie ma�y. Oto jedna z prawd, kt�re musz� wrosn�� w �wiadomo��pilota. Wewszech�wiecie nie istnieje przypadek. Jedynie konieczno��.***Wi�z� kiedy� pewnego cz�owieka. By�o to jeszcze zanim us�ysza� wo�anie i opu�ci�cywilizacj�, odlatuj�c samotnie w kosmos tak jak inni przed nim. W�a�niezako�czy� si� jegoudzia� w �drugim ekopoesis�. S�u�y� we flocie przestrzennej.Sytuacja nie by�a typowa. M�czyzna, kt�rego transportowa�, musia� szybkodotrze� wpewne miejsce a nie da�o si� go przewie�� zgodnie ze standartow� metod�,stosowan� dlaog�u ludzi. Nie starczy�o czasu aby go odizolowa� od zewn�trznej pustki, mami�csztucznymi widokami w iluminatorach jak to robi si� w wypadku wszystkichpasa�er�w. Jego�ycie i r�wnowaga psychiczna wystawione by�y na szwank, z jakich� powod�w jednakjezaryzykowano. M�czyzna wyda� mu si� do�� sympatyczny. Cichy, ale nie nie�mia�y,poprostu zaj�ty zawsze czym� innym ni� to, co si� wko�o niego dzia�o. Mia� jasnew�osy iszczup�� twarz. Ta twarz w jaki� spos�b wymyka�a si� postrzeganiu, tak �ewi�kszo�cistykaj�cych si� z nim os�b w pami�ci pozostawa� musia� tylko obraz du�ychokular�w wgrubych, ciemnych oprawkach z masy plastycznej. Pasa�er rzadko patrzy� wiluminator, niepr�bowa� my�le� o tym co ujrza�, siedzia� tylko ci�gle w swoich papierach i ma�oczym si�poza nimi interesowa�.Trzecie mi�dzywyj�cie dla korekcji lotu odby�o si� dwa dni pok�adowe przedplanowanymko�cem podr�y. Pojawili si� w zwyk�ej przestrzeni tu� przed frontem gromadynomadycznej.Ciemne, cygarowate bry�y, kt�re dryfowa�y z wolna pokonuj�c przestrze�,wygl�da�y jaksenna �awica dziwacznych, g��bokomorskich ryb, przemierzaj�cych odm�ty oceanu.Milionypod�u�nych, podobnych do siebie, ciemnych kszta�t�w lekko wyodr�bnionych przezs�abe�wiat�o pobliskiej gwiazdy. Ka�dy tak samo cichy, ka�dy tak samo obcy. Z dalekawydawa�ysi� g�adkie, jednak z bliska, ich o�wietlone cz�ci wygl�da�y jak pumeks,pokryte krateramimikrouderze�. Musia�y tak trwa�, poruszaj�c si� wolno przed siebie, od eon�w.Zmierza�y zkonwencjonaln� pr�dko�ci� ku swojemu celowi, o ile mia�y jaki� cel. Zbudowane iwys�ane wdrog�, w nieodgadnionej przesz�o�ci, w odm�tach czasu, z powod�w, kt�rych trudnosi�nawet domy�la� a zastanawianie si� nad nimi nie ma najmniejszego sensu.Lecieli pomi�dzy nimi, mijaj�c jakby ogromny las menhir�w, pe�en milcz�cegomajestatu,opleciony sieci� niepokoj�cych skojarze�, owiany mgie�k� tajemnicy,naelektryzowany jak��bezcielesn� obecno�ci� nieznanych budowniczych. Przemierzali grup� zatapiaj�csi� w jejspokoju i ciszy, kt�rych nawet nag�e pojawienie si� ich statku nie zdo�a�ozburzy�. Jednakmimo milczenia pr�ni, czuli si�, jakby dane im by�o si� znale�� w ogromnejjaskiniwype�nionej echami, bo t� jaskini� by�y ich g�owy, wype�nione przez niespokojnemy�li irefleksy wra�e�.Aby spokojnie min�� grup� nomadyczn�, trzeba ustawi� statek na niekolizyjnymkursie ilecie� pod pr�d, wy��czywszy wszystkie nadajniki, z pr�dko�ci� nieprzekraczaj�c� pr�dko�cigrupy. Dlaczego? Bo tak si� utar�o i tak post�puj� wszyscy przemierzaj�cyprzestrzennebezdro�a, a zwyczaj ten jest starszy ni� ludzko��. Dlatego post�pi� tak ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • red-hacjenda.opx.pl

  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.